Omal nie zemdlał, kiedy wszedł do publicznej toalety. Zwierzę zajmujące kabinę nie było w dobrym humorze
Mężczyzna pracujący w dokach przeładunkowych udał się do łazienki w chwili wolnej od obowiązków. Niestety nie udało mu się załatwić potrzeby. Wystarczyło, że otworzył drzwi do kabiny, a wyskoczył z toalety z krzykiem. W ciemności chowało się dzikie zwierzę, które wzięto najpierw za psa lub kota ze względu na jasnobrązowe futerko. Prawda była jednak inna. Z kabiny zaczęło dobiegać gardłowe warczenie. Życie pracowników było zagrożone.
Dzikie zwierzę ukrywało się w toalecie. Pracownik nie mógł uwierzyć własnym oczom
Pracownik portowy postanowił zatrzymać się na krótką przerwę w pracy. Skierował się w stronę ogólnodostępnej łazienki. Otworzył drzwi do jednej z kabin i prawie się przewrócił, kiedy zorientował się, że przypadkiem przeszkodził komuś w skorzystaniu z przybytku.
Ogromna futrzasta kulka kryła się za toaletą. Ku przerażeniu mężczyzny, okazało się, że nie jest to pies ani mruczek. Jasnobrązowe futerko poruszało się, a zwierzę wydawało niskie dźwięki. Wystarczyło, że pracownik spojrzał na pysk i już wiedział, z czym ma do czynienia.
Dopiero co zaczynał swoje życie. Turyści zamęczyli małego delfinka, każdy chciał mieć z nim zdjęcieTo cud, że zwierzę przeżyło. Prawdopodobnie uciekło myśliwym
Pracownik wyleciał z toalety z krzykiem i wezwał pomoc. Zadzwonił po Alberta Slabberta, lokalnego ratownika dzikich zwierząt. Kiedy mężczyzna pojawił się na miejscu, był zdziwiony wyjątkowym odkryciem. Nie spodziewał się, że gatunek drapieżnego ssaka z podrodziny kotów znajdzie się w porcie pełnym ludzi, jako że stroni od towarzystwa.
– Jest tam mnóstwo kontenerów i dużych statków, więc to ostatnie miejsce, w którym można by się spodziewać karakala lub rysia. Fakt, że nie została przejechana ani zabita podczas pierwszego przejazdu przez port, który jest czynny 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, jest niesamowity.
Znaleziony karakal okazał się samicą. Pracownicy portu stwierdzili, że musiał trafić do toalety w nocy, prawdopodobnie umykając myśliwym.
Karakal znaleziony w łazience został wypuszczony na wolność. Tak podziękował ratownikom
Zrobienie zdjęcia dzikiemu kotu o imponujących pędzelkach na uszach było zadaniem, którego nikt nie chciał się podjąć. Karakale znane są ze swoich imponujących zdolności łowieckich, dzięki którym potrafią upolować zwierzę wielkości małej antylopy. Naturalnie nikt nie chciał sprowokować drapieżnika do ataku. Potrzebowali jednak dowodu, inaczej nikt nie uwierzyłby w ich wyjątkową przygodę.
– Karakal zajmował sporo miejsca w tej toalecie – mówi ratownik. – Nikt nie był przygotowany, aby tam wejść i zrobić zdjęcie.
Na szczęście ratownik miał plan. Wiedział, że potrzebna będzie klatka, do której zwabią dzikie zwierzę.
– Była dość zdenerwowana. Widać było, że była bardzo zdezorientowana i nie wiedziała, gdzie dokładnie się znajdowała.
Przestraszona samica warczała za każdym razem, kiedy ratownicy się do niej zbliżali. Po kilku próbach udało się jednak złapać ją w pułapkę. Ostrożnie wyciągnięto karakala z toalety i przeniesiono go w okolicę portu Ngqura, który znajdował się w RPA.
Wdzięczne zwierzę chyba w końcu zrozumiało, co robią ratownicy. Kiedy otworzyli klatkę, wydało pisk zadowolenia i natychmiast wyskoczyło. Pobiegło na łono przyrody, w końcu mogło cieszyć się życiem na wolności.
Źródło: thedodo.com