Chciał oddać koty przed wyprowadzką za granicę. Prawdziwy powód rozwścieczył wolontariuszy
Koty, których historia poruszyła wolontariuszy z polskiej organizacji prozwierzęcej "Koty Spod Mostu", zostały wystawione w ogłoszeniu na popularnej stronie, gdzie użytkownicy użytkownicy radzą się w sprawie swoich podopiecznych.
Jak napisali członkowie fundacji, zwierzaki o imionach Bonnie oraz Clyde o wyjątkowo pięknej, puchatej sierści został "oddane jak śmieci", choć z początku nikt nie podejrzewał, że właściciel pupili ma wobec nich złe intencje. Wszystko wskazywało na to, że pan Michał pragnie pomóc swoim kociakom, gdyż w każdej chwili mógł wyprowadzić się zagranicę. Prawda okazała się być zupełnie inna, niż wszystkim się wydawało. Właściciel dopuścił się okropnej manipulacji.
W ogłoszeniu adopcyjnym zatajono ważną informację
Zdjęcia Clyde'a i Bonnie oczarowały wolontariuszy, którzy przypadkiem wpadli w sieci na ogłoszeniu adopcyjne wystawione przed ich właściciela. Pan Michał napisał na grupie skierowanej do kociarzy, że 10-miesięczne mruczki pilnie potrzebują nowego domu.
Opiekun podkreślić, że został zmuszony do przeprowadzki poza Polskę i wyrusza już następnego dnia. Zwierzaki nie mogły mu towarzyszyć, dlatego liczył, że ktokolwiek okaże serce i weźmie je pod swoją opiekę. Czas uciekał, lecz nikt nie odzywał się w sprawie puchatych czworonogów.
Wolontariuszki Olga i Dominika nie mogły pozostać obojętne na nieszczęśliwy los zwierząt, dlatego pojechały aż do Wrocławia, aby ratować niewinne istoty przed bezdomnością. Wkrótce po przybyciu na miejsce bulwersujące kłamstwo zaczęło wychodzić na jaw. z
- Koty miał wydać sąsiad, bo rzekomo opiekun miał przecież wyjechać. A jednak nie wyjechał... osobiście oddał koty jak worki kartofli. Dosłownie. Bez książeczek zdrowia, bo się zgubiły - napisała członkini organizacji Koty spod Mostu na Facebooku.
To jednak nie koniec tragicznej historii Bonnie i Clyde'a. Zwierzęta były niedożywione, dręczyła je niekończąca się biegunka, zaś testy przeprowadzone w klinice weterynaryjnej wykazały, że koty są zarażone FIV, czyli wirusem nabytego niedoboru immunologicznego kotów.
Dodatkowo, kocurek o imieniu zmaga się z poważną wadą tylnych łapek, która nieleczona może doprowadzić do niepełnosprawności. Zdaniem aktywistów bez skomplikowanej operacji ortopedycznej zwierzę wkrótce przestanie chodzić. Sprawa przedstawia się jasno - choroby zaobserwowane u tych zwierząt są skutkiem wielomiesięcznego zaniedbania ze strony właściciela.
Potrzebna pilna pomoc
Wolontariusze nie kryją urazy w stosunku do byłego właściciela kotów. W opublikowanym poście zwracają się do niego bezpośrednio, dając upust nagromadzonemu niezadowoleniu.
- Teraz kilka słów do człowieka który w taki sposób pozbył się kłopotu: kawał drania z pana, panie Michale. Dobrze że koty trafiły do nas, bo zajmiemy się nimi i otoczymy najlepszą opieką - napisali we wpisie na oficjalnym koncie w mediach społecznościowych.
Odebrane zwierzęta potrzebują pomocy, aby wrócić do zdrowia i znaleźć nowych, kochających właścicieli. Jednakże, zważając na obecną sytuację panującą na świecie, pomimo szlachetnych chęci członkowie Kotów Spod Mostu nie kryją, że nie są w posiadaniu środków finansowych, które pozwoliłyby na pokrycie kosztów leczenia Clyde'a. Zwracają się z prośbą do miłośników zwierzaków o wpłacanie darowizn na zbiórkę. Dzięki darczyńcom kot będzie w stanie znowu stanąć o własnych siłach.
Źródło: facebook