Kotek ze zdeformowanym pyszczkiem jest jedyny w swoim rodzaju. Też zasługuje na miłość
Kotek otrzymał imię Pinokio. Szybko okazało się, że nie tylko wygląd czyni go wyjątkowym. Okazało się, że maluch boryka się z wieloma problemami zdrowotnymi. Weterynarz, pomagający fundacji z trafiającymi do niej zwierzakami orzekł, że jej nowy podopieczny przyszedł na świat ze zdeformowaną czaszką. Jego szczęka nie pozwala mu przyjmować stałych pokarmów. Na dodatek zwierzak cierpiał na przepuklinę pępkową. Kociak miał sporo szczęścia, organizacja, do której trafił zajmuje się takimi przypadkami.
Kotek wymagał pilnej operacji
Zwierzak nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest chory. Ma wspaniały charakter, szybko zaprzyjaźnia się z ludźmi i innymi zwierzakami, z którymi mieszkał w domu zastępczym, do którego trafił.
- Pinokio nie należy do nieśmiałych. Jest niezwykle pewny siebie i wita wszystkich niemal natychmiast. Podbiega do każdego, kto wejdzie do pokoju i wspina się na ramię, żeby przysiąść. Ociera się o ludzi, uwielbia się bawić i podskakiwać. To naprawdę szczęśliwy kot, który kocha wszystkich - stwierdziła prowadząca fundację kobieta w rozmowie z The Dodo.
W czasie pobytu w fundacji zaczęły mu dokuczać problemy z przepukliną. Lekarz uznali, że trzeba ją pilnie usunąć. W toku tej samej operacji mieli dokonać korekty położenia kości mostka. Zabieg przebiegł znakomicie. Personel kliniki, w której był leczony zakochał się w wesołym malcu. Za jego postawę podarowano mu chustę z "S", wzorowaną na kostiumie Supermana. Podczas wizyty kontrolnej jego strój uzupełniono o piękną czerwoną pelerynę.
Kotek trafi do adopcji
Rezolutny malec otrzyma szansę na szczęśliwe życie w stałym domu. Z pewnością od razu rozkocha w sobie nowych właścicieli, tak jak zrobił to z każdym napotkanym na jego drodze człowiekiem. Gdy tylko Pinokio zakończy leczenie i trochę podrośnie trafi do adopcji.
- Podczas leczenia nie przyjmujemy żadnych podań ani zapytań, ponieważ nie znamy jeszcze pełnego zakresu jego późniejszych potrzeb. Wiemy, jakie są jego potrzeby na chwilę obecną, ale gdy rośnie i się zmienia, one również mogą ulec zmianie - stwierdziła właścicielka fundacji.
To standardowa praktyka wśród takich organizacji. Pozwala ona zredukować liczbę zwierzaków, które wracają pod ich opiekę.
Źródło: kochamyzwierzaki.pl