Tragiczna sytuacja koni w Janowie Podlaskim to efekt wielomiesięcznych zaniedbań? Co teraz dzieje się w stadninie?
W zeszłym tygodniu pisaliśmy o interwencji dwóch posłanek KO w stadninie koni arabskich w Janowie Podlaskim. Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela udały się na miejsce w celu skontrolowania warunków, w jakich są przetrzymywane konie. To, co ujrzały było obrazem nędzy i rozpaczy. Rozpętała się medialna burza.
Konie arabskie w Janowie są w fatalnym stanie
Anna Stojanowska, wybitna znawczyni koni, 14 kwietnia br. została współpracowniczką i doradczynią zarządu stadniny. Jak tłumaczy w rozmowie z portalem Onet.pl, jej działania dotyczą wyłącznie hodowli koni. Stojanowska nie zajmuje się sprawami zarządu czy zasobami ludzkimi. Stojanowska w rozmowie z dziennikarzem portalu wyznała, jakimi zasadami się kieruje w pracy oraz, jak wyglądają obecnie konie w Janowie.
- Jeżeli zapyta mnie pan, czy konie padały z głodu i potrzebna była interwencja organizacji, która pomaga zwierzętom, to powiem, że nie. Ale rzeczywiście kondycja koni była daleka od dobrej. W trzech stajniach konie były w dobrym stanie, w pozostałych były w słabej lub bardzo słabej - opowiada Anna Stojanowska.
I dodaje:
- To efekt wielomiesięcznych zaniedbań. Konie, które wychodziły ze stadniny i trafiły do innych nabywców nie były w dobrej kondycji. Wiem to z własnego doświadczenia, bo osobiście dokonywałam selekcji dla klientów. To efekt decyzji zarządu stadniny, a nie wieloletnich pracowników, którzy dbają o zwierzęta. W pewnym momencie zderzyli się ze ścianą i nie mogli na własną rękę zamówić paszy czy kowala.
Dodatkowo problematyczna okazała się polityka dotycząca planowania rozrodczości i sprzedaży koni. Stojanowska zaleca, że powinno się sprzedawać dokładnie tyle koni, ile przychodzi na świat. W ten sposób utrzymana zostaje stała liczba zwierząt w stadninie, a co za tym idzie nie dochodzi do "przeludnienia". Choć ekspertka podkreśla, że nie było konieczności interwencji organizacji pro zwierzęcych na terenie stadniny, przyznaje, że w większości stajni warunki były fatalne, a stan zdrowia zwierząt bardzo zły. Jednak obecność uznanej specjalistki w gronie zarządu można uznać za dobry znak i światełko nadziei. Stojanowska, która ma wieloletnie doświadczenie, może okazać się przysłowiową "deską ratunku" dla tonącej stadniny w Janowie, która kiedyś była przecież chlubą nie tylko dla miłośników i koneserów koni.
Coraz częściej można usłyszeć, że od momentu wybuchu skandalu stan koni uległ poprawie. Jak tłumaczy Stojanowska nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ zwierzęta wyszły na pastwisko.
Pamiętajcie - jeżeli jesteście świadkami przemocy wobec zwierząt, reagujcie. Zdarzenie możecie zgłosić na numer 112 albo do lokalnej organizacji pro zwierzęcej. Nie pozwólmy na krzywdę niewinnych stworzeń.
Czekamy na Wasze informacje
swiatzwierzat.pl - portal z informacjami o zwierzętach, dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Jeśli jesteś świadkiem przemocy wobec zwierząt, potrzebujesz pomocy w sprawie psa, kota, innego pupila lub masz ciekawy temat - pisz na redakcja@swiatzwierzat.pl. Obserwuj nas też na Facebooku i Instagramie!
ZOBACZ ZDJĘCIE:
Czy konie z Janowa uzyskają pomoc? Pixabay/kudybadorota
Źródło: wiadomosci.onet.pl