Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Koty > Koci dzikus nie pozwalał się oswoić. Zdecydował się zaufać człowiekowi, dziś tylko czeka, by ktoś go podrapał
Kamila Sabatowska
Kamila Sabatowska 03.05.2023 19:26

Koci dzikus nie pozwalał się oswoić. Zdecydował się zaufać człowiekowi, dziś tylko czeka, by ktoś go podrapał

dziki kot
instagram/shanethecheekycat

Do ratowników z “Puppy Kitty NY City” trafił bezpański kot, który najprawdopodobniej spędził na ulicy kilka lat. Nietrudno się domyślić, że bał się ludzi i nie należał do najbardziej pieszczotliwych zwierząt na świecie, stąd na klatce Shane'a wywieszono ostrzeżenie. Stan kocura był jednak na tyle poważny, że wymagał natychmiastowej interwencji weterynarza. Nikt nie spodziewał się, że jego dalsze losy potoczą się w ten sposób.

Choć początkowo organizacja miała w planach jedynie poddać kota zabiegowi kastracji, gdy zobaczyli, że ma poważny problem z ogonem, postanowiła położyć kres jego dalszemu cierpienie. Jednak jego droga do obdarzenia człowieka zaufaniem była dłuższa, niż można by się spodziewać.

Dziki kot z ulicy nie pozwolił się nikomu zbliżyć

Pręgowany kocur, który od lat zamieszkiwał ulice Bronxu trafił do organizacji PuppyKittyNYCity podczas akcji mającej na celu kastrację bezpańskich zwierząt, aby zmniejszyć ich rozmnażanie się bez nadzoru. Weterynarze jednak szybko dopatrzyli się, że ten osobnik ma problemy zdrowotne, które wymagają ich niezwłocznej pomocy.

Zwierzę nie było oswojone w kontaktach z ludźmi, dlatego też praca z nim zdecydowanie nie należała do najłatwiejszych. Próbując się bronić, zachowywał się agresywnie, w związku z czym musiał siedzieć w klatce, aby nie zrobić krzywdy personelowi oraz innym zwierzętom. W ramach zachowania bezpieczeństwa zawisła na niej karta z ostrzeżeniem.

"Chwila nieuwagi wystarczy". Tak się kończy uchylanie okien przy kotach, nagranie ku przestrodze

Stan zdrowia kota polepszał się z każdym dniem

Każdy, kto spojrzał na mruczka, od razu zauważał jego pucołowate policzki, które tylko dodawały mu uroku i sprawiały, że wyróżniał się na tle innych zwierząt. Ratownicy zdecydowali, że otrzyma imię Shane - dokładnie takie samo, jakie nosi mężczyzna, który przywiózł go do organizacji.

Problemy zdrowotne kocurka zmniejszały się z każdym dniem. To niewątpliwie cieszyło personel, jednak powód do uśmiechu mieli również z powodu, iż coraz bardziej przekonywał się do ludzi. Z czasem na jego klatce zawisła nowa kartka z hasłem “super słodziak”.

- Mimo że przez długi czas zachowywał się agresywnie, to był tylko strach. Tak naprawdę był przyjazny, tylko potrzebował trochę czasu - mówi przedstawiciel organizacji dl “LoveMeow”.

Shane okazał się prawdziwym pieszczochem

Po kilku dniach kocur wyciągał łapkę do każdego, kto mijał jego klatkę. W tym czasie wydawał z siebie urocze dźwięki. Wszyscy, którzy zwrócili na niego uwagę, nie mieli innego wyjścia, jak pogłaskać go pod bródką, co bez wątpienia uwielbiał. Mruczek czuł się wtedy zrelaksowany do tego stopnia, że wyciągał język, zupełnie jakby się uśmiechał.

Kiedy trafił do domu, pokochał swoich opiekunów tak bardzo, że najchętniej nie opuszczałby ich nawet na krok. Uwielbia, gdy jego ludzie siedzą na kanapie przed telewizorem i delikatnie głaszczą go po główce. Niemal zawsze zasypia wtedy wyciągnięty na plecach z półotwartym pyszczkiem. Z biegiem czasu polubił się nawet ze swoim kocim starszym bratem.

źródło: lovemeow.com

Tagi: Kot Świat
Pijany wujek wyrzucił psa przez balkon, bo szczekał. Zwierzę miało wspierać dziecko z niepełnosprawnością
szczenię
Sąd Rejonowy w Białymstoku rozpoczął proces 48-letniego Andrzeja G., który usłyszał zarzuty za wyrzucenie psa przez balkon z czwartego piętra. Szczeniak należał do jego brata, który wraz z żoną zdecydował się na niego ze względu na niepełnosprawne dziecko. Na szczęście zwierzę przeżyło, jednak z konsekwencjami okropnego potraktowania przez pijanego mężczyznę zmaga się do dziś.Pies trafił do rodziny niedługo po tym jak u dziecka brata oskarżonego zdiagnozowano ADHD. Zwierzę miało wpierać chłopca, aby lepiej się rozwijał. Po upadku z 4. pięta rozpoczęto walkę o jego życie. Dzięki natychmiastowej interwencji udało się go uratować i zapewnić mu lepszą przyszłość.
Czytaj dalej
Szympans był wychowywany jak dziecko. Zwierzę pokiereszowało ją tak dotkliwie, że straciła pół twarzy i ręce
Charla Nash i szympans Travis
Szympans o imieniu Travis niemal od momentu przyjścia na świat był otoczony ludźmi. Nosił swetry, pił wino z kieliszka, a nawet występował w reklamach, co uśpiło czujność jego opiekunów. Gdy osiągnął dojrzałość, przestał być słodką małpką. O nieprzewidywalności dzikiego zwierzęcia na własnej skórze przekonała się 55-letnia Charla Nash. Zmasakrowana przez szympansa kobieta cudem przeżyła. Zapis rozmowy właścicielki Travisa z dyspozytorem medycznym mrozi krew w żyłach.Dramatyczny finał “zabawy w dom” stanowi niezaprzeczalny dowód na to, iż dzikie zwierzęta nie powinny być uczłowieczane. Sprowadzając je do roli przyjaciół czy substytutu dziecka, nie dajemy im przyzwolenia na bycie sobą - a w dzikości kryje się przecież nieprzewidywalność, natura i wolność w jednym. 
Czytaj dalej