Swiatzwierzat.pl Gwiazdy i ich zwierzęta Adoptowała suczkę z pseudohodowli, kolejny raz ruszyła na pomoc zwierzętom. Izabela Zeiske z "Gogglebox. Przed telewizorem" o nowych wyzwaniach
instagram.izabelazeiske

Adoptowała suczkę z pseudohodowli, kolejny raz ruszyła na pomoc zwierzętom. Izabela Zeiske z "Gogglebox. Przed telewizorem" o nowych wyzwaniach

23 grudnia 2020
Autor tekstu: Ewa Nalepa

Izabela Zeiske z „Googlebox. Przed telewizorem” to kobieta o wielkim sercu. Mimo tragedii, która ostatnio się u niej wydarzyła, śmiało wzięła pod swoje skrzydła kolejnego zwierzaka. O tym, jak nowa suczka Sisi miewa się u niej w domu, opowiedziała w rozmowie z Ewą Nalepą.

Izabela Zeiske o nowej podopiecznej

Ewa Nalepa, redaktor swiatzwierzat.pl: Niedawno adoptowała Pani nowego psa. Skąd on się dokładniej wziął? Izabela Zeiske z „Gogglebox przed telewizorem” : Kiedy mój znajomy, pracujący w stowarzyszeniu dla zwierząt dowiedział, że Sarunia nie żyje, odezwał się do mnie, pytając, czy chcę, aby liczba zwierzaków wciąż się zgadzała. Oczywiście, że się zgodziłam, a chwilę później kolega przywiózł mi nowego pieska. Zawsze mówiłam, że najczęściej w miejsce psa, który odchodzi, biorę kolejnego, żeby też miał dobrze w życiu. Nowy piesek, a dokładniej suczka ma na imię Sisi, jak cesarzowa Austrii. Jest naprawdę prześliczna.

Jak teraz Sisi się miewa? - Bardzo dobrze, chociaż wiadomo, że na początku musiała się lekko oswoić. Kiedy my wchodzimy w nowe towarzystwo to też jesteśmy trochę skrępowani. I tak samo jest u psów. Znajomy, który przywiózł ją do nas, został z nami przez dwie godziny, aby pies rozejrzał się po nowym miejscu, ale Sisi wolała schować się w kącie. Dopiero gdy kolega wyszedł, suczka zaczęła się nieco otwierać. Pierwszego dnia była nieco wylękniona, ale później zaczęła się asymilować z nami. Na drugi dzień pies czuł się u nas, jakby znał nas od lat.

Mało, które psy tak szybko oswajają się z ludźmi, a jednak Pani szybko potrafi zjednać do siebie psie i kocie towarzystwo. Jak to się dzieje? - Może ktoś powie, że jestem trochę świrkiem, ale uważam, że zwierzęta ze sobą rozmawiają, potrafią się komunikować i przekazywać informacje. Sisi przyszła do nas, rozejrzała się, przywitała z każdym psem. Moje czworonogi od razu ją zaakceptowały, one nie mają z tym żadnego problemu. Tutaj wciąż jedne odchodzą, drugie przychodzą, one o tym wiedzą. Zastanawiają się tylko, kogo teraz tutaj Iza przyprowadzi! Tak się śmiałam, że pogadały sobie, pogadały, i mówią do Sisi: „słuchaj stara, nie przejmuj się! Ona ma świra na punkcie psów, nawet jak wysiusiasz się w domu i kupkę zrobisz to też Ci nic nie zrobi!”.

A inni właściciele karzą swoje psy za takie zachowanie… - Ale ja nie, poza tym zwierząt nie można karać! Ja to zawsze mówię, „co tu za brzydal kupę zrobił?!”, a wtedy wszystkie uciekają i patrzą, co zrobię dalej. Dinuś jakoś szczególnie sobie ubzdurał, że toaleta jest domu. Na spacerze wszystko inne jest interesujące, absolutnie wszystko! Oprócz dwóch zasadniczych rzeczy, które trzeba było zrobić na spacerze. Przychodzi do domu po 2 godzinach, po czym myśli „no, to teraz mogę spokojnie…”.

Ja mówię tak – trzeba się do tego przyzwyczaić. Zwierzęta są zupełnie podobne do ludzi. Tylko mówić nie potrafią i na czterech łapach chodzą. Nawet powiem, że są lepsze od ludzi – nie zdradzą, nie oszukają. Po prostu wierni przyjaciele do końca życia.

Wracając do Sisi, skąd ona się tak właściwie wzięła? Jaka jest jej historia? - Mój znajomy działa w stowarzyszeniu, które odbiera psy ze złych adopcji. Jeśli chodzi o Sisi to ona przyjechała do mnie z pewnej wielkiej "hodowli" psów. Znajomy zabrał Sisi, która jest rasy chihuahua, ale mieszkały też tam maltańczyki czy spaniel, który był cały oklejony odchodami! "Właściciel" w ogóle nie dbał o zwierzęta. Ustawiał klatki na klatkach, a kiedy psy przebywające wyżej się załatwiały, wszystkie nieczystości trafiały do tych na dole…

To oburzające, że wciąż istnieją pseudohodowle! Jak długo Sisi tam mieszkała? - Sisi to w tej chwili starszy piesek, ma około 4 lat. Weterynarz powiedział, że suczka dużo rodziła, widać to po jej sutkach. Tam panowały straszne warunki, psy nie były uczone niczego! Dopiero teraz uczę Sisi wstrzymywania i załatwiania się na dworze. Wcześniej pies nie wiedział nawet, że tak trzeba. Sisi siedziała cały czas w klatce, nie miała jak się tego nauczyć. Również uczę ją jedzenia, ponieważ w tej pseudohodowli jedzenie prawdopodobnie było im rzucane. Kto dopadł pierwszy, ten je miał. Właściciel musiał je jakoś „karmić”, bo gdyby psy zmarły to nie miałby z tego żadnego zysku.

Jak wygląda nauka jedzenia dorosłego już psa? - Każdy z moich psów ma wyznaczone miejsce do jedzenia. Sisi też. Ale w jej przypadku, siadam koło niej i czekam, aż zje. Suczka zaczyna już powoli jeść w jednym miejscu, ale żaden z psów nie może do niej podejść, bo ucieka. Wtedy po prostu z doskoku dolatuje do tego jedzenia, chwyta i już jej nie ma. I dlatego mówię, że ona musiała być karmiona na zasadzie „co dopadniesz, to jest twoje”.

Taka nerwowość zapewne musiała odbić się na jej zdrowiu - Sisi jest trochę taka napęczniała. Byłam z nią u weterynarza i okazało się, ze ma problemy z wątrobą. Przypuszczam, że to przez jedzenie w nerwach. Wiadomo, że gdy szybko jemy, a na dodatek w stresie to robią się wrzody, nerwica żołądka itd. Sisi musi jeść 3 razy dziennie „po trochu”. Wczoraj dałam jej trochę więcej, to niestety zwróciła. Cały czas ją kontroluję, próbuję, sprawdzam jak reaguje. Sisi wciąż je bardzo łapczywie i nerwowo, jakby już później nie miała jedzenia dostać. Nie poddaję się jednak, po prostu tu potrzeba czasu i wszystko będzie dobrze.

Jest Pani pewna, że to wszystko da się naprawić? - Na pewno będzie dobrze, tylko potrzeba czasu. Miałam już różne psy, wszystkim najlepiej jak potrafiłam starałam się pomóc. Kiedyś trafił do mnie pies z klaustrofobią, którego nie można było zostawić samego w zamkniętym pokoju. Gdy ktoś przypadkiem zamknął drzwi, to był problem.

Psychika psa jest taka sama jak u ludzi, zwierzęta mają te same problemy. Do każdego przypadku należy podchodzić indywidualnie. Każdy jest inny, ma inne oczekiwania. Mówi się, że to „jeden pies”, ale każdy ma swój charakter, inną psychikę i do każdego zwierzaka należy podejść inaczej.

Jak długo Sisi mieszka już u Pani? - Sisi jest u nas już trzy tygodnie i już nauczyła się spać w pościeli! Najmłodszy i najmniejszy był zawsze Dinuś, który zawsze spał z nami łóżku. Ale teraz Sisi przyszła i stwierdziła, że ona też do łóżka idzie. Co ciekawe, ostrożnie do niego podchodziła, przesuwała w stronę brzegu łóżka, aż wywaliła chłopaka! Nie użyła do tego żadnej agresji czy siły, po prostu spokojnie, swoim mocnym charakterem do przodu poszła. Dinuś jest teraz trochę zazdrosny, ale zaczął się przyzwyczajać i znalazł sobie inne miejsce do spania (też w łóżku).

A jak Pani inne zwierzęta zareagowały na odejście ostatniego psa? - Kiedy Sara odeszła, to jej siostra Saba chodziła i szukała jej w miejscu, gdzie ostatnio była przed śmiercią. Zrobiła się też trochę apatyczna, więc musiałam jechać z nią do weterynarza, aby jej pomógł. Pies dostał odpowiednie leki, czuje się już lepiej. Psy przeżywają wszystko tak samo jak ludzie. Pamiętajcie, aby obserwować swoje zwierzaki i w miarę możliwości im pomagać.

Czyli podsumowując, najważniejsze to się nie poddawać i być dobrym dla zwierząt - Dla swoich dzieci to jestem mamą, ale dla zwierząt jestem mamusią. O tak, mam takiego swojego fioła! Wiadomo, że człowiek jest najważniejszy, dlatego też stworzyliśmy u siebie rodzinę zastępczą, aby pomagać dzieciom. Staraliśmy się stworzyć dla nich dobry dom, a jak już to się udało, to zwierzakom też dajemy dom.

Zobacz zdjęcie:

[EMBED-3441]

Współautor - Monika Krupska

Obserwuj nas w
autor
Ewa Nalepa

Redaktor portalu swiatzwierzat.pl

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatzwierzat.pl
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy