Gdyby nie pomoc strażaków skonałby w błocie. Nie mógł wydostać się z niego o własnych siłach
Strażacy ze wsi Wydminy w województwie warmińsko-mazurskiego dostali wezwanie – ktoś potrzebował ich pomocy. Dziki wędrowiec utknął w bagnie i nie mógł się ruszyć. Ratownicy nie wahali się nawet przez chwilę, bez ich pomocy zagubione zwierzę zginęłoby z wycieńczenia. Walka z czasem się rozpoczęła – liczyła się każda minuta.
Strażacy z OSP Wydminy zostali wezwani do nietypowego zgłoszenia. Na ich pomoc czekało zwierzę
OSP Wydminy poinformowała w mediach społecznościowych o nietypowej akcji ratunkowej, którą przeprowadzili we wtorek 1 sierpnia. O godzinie 16:55 udali się na miejsce zdarzenia, gdzie czekało na nich zwierzę, które nie potrafiło wydostać się z bagna. W akcji wzięło udział 10 ratowników. Początkowo pomóc miała też jednostka JRG PSP Giżycko, jednak zastęp został zawrócony.
Rzeź nutrii nad Nacyną? Jeszcze niedawno wszyscy się nimi zachwycali, na zwierzęta wydano wyrok śmierciStrażacy mieli sprytny plan, jak wydostać zwierzę z bagna. Użyli węży strażackich
Na pomoc strażaków czekał cierpliwie łoś, który ugrzązł w rowie wypełnionym błotem. Na szczęście zwierzę w trakcie akcji ratunkowej było bardzo spokojne i nie stawiało żadnego oporu.
– W dniu dzisiejszym zostaliśmy zadysponowani do pomocy dla łosia – pisze OSP Wydminy.
Ratownicy mieli na sobie specjalną odzież ochronną. Ubrani w wodoodporne skafandry zanurkowali w bagnisty dół. Mieli sprytny plan na wydostanie zwierzęcia z rowu.
– Uznaliśmy, że podepniemy łosia wężem strażackim. Wąż poprowadziliśmy pod pachwinami zwierzęcia. Nie stosowaliśmy żadnych wiązań. Dzięki temu łoś mógł uwolnić się sam – mówi Jarosław Bereza, prezes OSP w Wydminach w rozmowie z Polsat News.
To była walka z czasem
Strażacy w trakcie akcji musieli zatroszczyć się nie tylko o zdrowie i życie łosia, ale też i o swoje. Wypełniony błotem rów działał jak pułapka, więc ratownicy dbali nawzajem o własne bezpieczeństwo.
– Podczas wyciągania łosia byłem zabezpieczony z tyłu – mówi strażak, który brał udział w akcji. – Koledzy musieli mnie podtrzymywać, bo bagno błyskawicznie wciągało. W niektórych momentach czułem bezsilność – pewnie tak jak ten biedny zwierzak.
Cała misternie zaplanowana akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem, a łoś wrócił na łono natury. Zwierzę okazało się bardzo przyjazne i współpracowało z pomagającymi mu strażakami. Okazuje się, że OSP Wydminy ma już doświadczenie w podobnych akcjach.
– Drugi raz w tym roku pomagaliśmy łosiowi wydostać się z bagnistego terenu, gdzie o własnych siłach nie był w stanie go opuścić.
Źródło: o2.pl, Facebook/OSP Wydminy