Czy ryby czują ból? Trzymanie karpi bez wody jest przestępstwem
W Polsce wciąż popularny jest mit, dotyczący odczuwania bólu i stresu przez ryby. Choć obserwując duszące się w wodzie i wreszcie nieumiejętnie zabijane zwierzęta to pytanie wydaje się wręcz absurdalne, karpie nadal pozostają jedyną słuszną rybą, którą należy zaserwować w wigilię. Organizacje pro-zwierzęca apelują o bojkot sklepów sprzedających żywe karpie oraz zgłaszanie przypadków, gdy są one źle traktowane. Za zadawanie rybom cierpienia można iść nawet do więzienia. Pomimo cyklicznych akcji przeciwko sprzedawaniu w sklepach żywych ryb oraz licznych doniesień o przypadkach znęcania się nad zwierzętami czy traktowaniu ich w sposób niezgodny z ich potrzebami życiowymi, w okresie przedświątecznym nadal fundujemy tym stworzeniom prawdziwe tortury, usprawiedliwiając decyzje konsumenckie wieloletnią tradycją. Wszak moda na tę rybę jest stosunkowo nowa, ponieważ pojawiła się dopiero w czasach PRL-u i niestety nie minęła wraz z upadkiem minionego systemu. Pozostaje zadać sobie pytanie - gdyby ryby miały głos, co mogłoby nam powiedzieć przed świętami Bożego Narodzenia?
Żywcem nas nie weźmiecie. Czy ryby czują ból?
Czy ryby są zdolne odczuwać ból? W tej kwestii współczesne środowisko naukowe pozostaje niemal stuprocentowo zgodne. Jak zauważa prof. Hanna Kalamarz-Kubiak z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie, karpie, podobnie jak wyższe kręgowce, to istoty inteligentne i wrażliwe, które odczuwają stres i cierpienie. Oznacza to, że ból dotyczy ich w takim samym stopniu, co psy i koty.
Badania pokazały, że ryby posiadają receptory bólu, identyczne do naszych, które nazywamy nocyreceptorami i są rozmieszczone zarówno na skórze, jak i w narządach wewnętrznych. Potrafią więc reagować na nacisk, temperaturę i niektóre substancje chemiczne. Co więcej, ich skóra jest znacznie delikatniejsza, przez co odczuwają ból przy znacznie słabszych bodźcach w porównaniu z innymi zwierzętami.
Niemniej jednak ryby posiadają struktury mózgowe wydzielające kortyzol - hormon stresu, również występujący u ludzi. Chociaż nie potrafią zawyć z bólu, zapłakać czy złapać się za bolące miejsce, inny sposób sygnalizowania odczuwanych emocji oraz doznań nie umniejsza cierpieniu, które im zadajemy.
- To właśnie niemożność zrozumienia i rozpoznania behawioru ryb powoduje, że mimo rosnącej świadomości naszego społeczeństwa na temat dobrostanu zwierząt, ryby wciąż podlegają uprzedmiotowieniu - przekazała nam rozmówczyni, absolwentka antropozoologii na Uniwersytecie Warszawskim.
Niemy krzyk bólu. Apel do konsumentów: nie kupuj żywego karpia
Pomimo zapadnięcia przełomowego wyroku z 2 grudnia 2020 r., wydanego przez Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów, według którego przetrzymywanie i transportowanie karpi bez wody jest przestępstwem, do przedstawicieli Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt dotarły informacje, iż w niektórych sklepach nadal sprzedawane są żywe ryby. Warto jednak mieć świadomość, że potencjalna kara za takie postępowanie to grzywna, a nawet dwa lata więzienia. W przypadku szczególnego okrucieństwa może to być kara do 3 lat więzienia, choć z takimi sytuacjami akurat w przypadku karpi raczej nie mamy do czynienia.
Karpie w centrach handlowych są najczęściej przetrzymywane w niedopuszczalnym zagęszczeniu, w wodzie nie zawsze napowietrzanej, a dodatkowo bywa, że nie są karmione, co prowadzi nawet do zachowań kanibalistycznych. Ryby zaczynają szybko odczuwać silny stres i ból, który przeradza się w panikę i akty wzajemnej agresji. Chociaż sumienie podpowiadałoby, by zwierzę zabić w sposób humanitarny i możliwie najmniej bolesny, sprzedawcy nie posiadają wiedzy, jak dokonać tego w odpowiedni sposób.
- Kilka razy widziałam, jak ryby są wręcz patroszone... „na żywca”. Nie potrafię o tym spokojnie opowiadać - wyznaje prof. Hanna Kalamarz-Kubiak.
W przypadku, gdy sprzedawca rezygnuje z uboju zwierzęcia, po dokonaniu transakcji żywe ryby są noszone do domu w torebkach foliowych, czemu towarzyszą konwulsje. Po dotarciu na miejsce sytuacja wcale się nie poprawia, bowiem Polacy nie kupują karpi po to, by wypuścić je do akwarium.
Te osobniki, które przetrwały, czeka powolna, ale bardzo bolesna śmierć, ponieważ w wielu polskich domostwach nadal kultywuje się tradycję polegającą na własnoręcznym ubijaniu karpia. Chociaż oburzamy się, oglądając zdjęcia pobitych i zaniedbanych zwierząt domowych, o dziwo nie czujemy wzburzenia, uśmiercając rybę za pomocą młotka albo i innego narzędzia. Zdaniem ekspertów to kolejny przykład, na to, jak wielu z nas pozostaje głuchych na naukowe dowody potwierdzające, że ryba jak każdy kręgowiec odczuwa ból i cierpienie. Dzięki wieloletniej działalności organizacji pro-zwierzęcych oraz wysiłkom polityków w Sejmie złożono projekt ustawy, która zakazuje w ogóle sprzedaży żywych ryb. Do momentu jego rozpatrzenia, niezależnie od tego, czy jemy mięso, czy nie, osoby zaangażowane w ochronę praw zwierząt apelują o rezygnację ze spożywania karpi w trakcie obchodów Bożego Narodzenia. Wyłącznie od nas zależy, czy będziemy przyczyniać się do niepotrzebnego cierpienia tych zwierząt.
- Apelujemy też do wszystkich konsumentów, by wybierać te sieci sklepów, które zrezygnowały ze sprzedaży żywych ryb i sprzedają na przykład ryby w formie filetów, a także by bojkotować te, które sprzedają żywe ryby - zabrała głos szefowa Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt Katarzyna Piekarska (KO), cytowana przez PAP.
Widok karpia na wigilijnym stole nie ma nic wspólnego z magiczną atmosferą, okresem pojednania i radosnego biesiadowania w rodzinnym gronie - to zwieńczenie pasma cierpień i niezbity dowód na to, że nadal potrzebujemy edukacji i działań prawnych, zakazujących sprzedaży żywych ryb w sklepach. Czy na Waszych wigilijnych stołach będzie w tym roku gościł karp?
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
źródło: opracowanie własne, Dziennik Bałtycki, zielona.interia.pl, PAP