Chory bielik zamiast do weterynarza trafił na sesję zdjęciową. Burmistrz spodziewa się podziękowań?
Media obiegła wiadomość o akcji ratunkowej chorego bielika. Osłabiony ptak został znaleziony w okolicach Brzegu. Zamiast do weterynarza trafił w ręce burmistrza, który wykorzystał okazję, by urządzić z sobie nim sesję zdjęciową. Oczekiwanie na udzielenie pomocy miało trwać ponad 6 godzin. Włodarz miasta przeprasza, jednak wyraził zdziwienie, że internauci nie pospieszyli z podziękowaniami za "dobry uczynek".
Jak wynika z informacji opublikowanych na oficjalnym profilu miasta Brzeg, 7 lutego jeden z pracowników Urzędu Miasta otrzymał informację od mieszkańców Szydłowic o znalezieniu cierpiącego bielika. Nikt nie spodziewał się, że zwierzę przed otrzymaniem fachowej pomocy trafi jeszcze na sesję zdjęciową z burmistrzem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, Jerzym Wrębiakiem.
Skandal w Brzegu. Chory bielik miał czekać na pomoc kilka godzin
O sprawie zatrutego osobnika, należącego do ściśle chronionego gatunku, poinformowano ornitologa Marka Stajszczyka. Mężczyzna zjawił się na miejscu i przetransportował nielotnego bielika do ratusza brzeskiego Urzędu Miasta.
W trakcie interwencji całkowicie zignorowano podstawową zasadę 3xC - cicho, ciemno, ciepło, którą stosuje się podczas ratowania dzikich ptaków. Nie należy im wówczas podawać wody, jedzenia ani eksponować na kontakt z człowiekiem, by ograniczyć stres. Warto zaznaczyć, że w takiej sytuacji kluczowym czynnikiem, nierzadko decydującym o życiu lub śmierci zwierzęcia, jest czas, w którym ptak znajdzie się pod opieką specjalistów.
Niebawem w sieci pojawiły się efekty sesji zdjęciowe, którą urządził sobie burmistrz Jerzy Wrębiak z wyraźnie osłabionym orłem. Mężczyzna podnosił i głaskał ptaka, a także trzymał zupełnie jak kurę. Zdjęcia udostępnione zostały na stronie Urzędu Miasta w Brzegu, a we wpisie podkreślono, iż “dbanie o symbol godła Polski wymaga zaangażowania pracowników Urzędu Miasta, co też uczynili”.
Ratują zwierzęta z rąk oprawców. Proszą o Twoje 1,5%Zwierzę powinno natychmiast trafić do weterynarza. Sesja zdjęciowa okazała się ważniejsza
Jak wynika z ustaleń lokalnego portalu Brzeg24.pl, schorowany bielik trafił do Urzędu Miasta w Brzegu około godziny 13. W pierwszej kolejności o miejscu jego przebywania poinformowano dziennikarkę TVP 3 Opole. Z kolei wiadomość o zwierzęciu wymagającym pilnej opieki medycznej dotarła do specjalistycznej jednostki weterynaryjnej, zajmującej się leczeniem ptaków szponiastych, dopiero na kilka minut przed godziną 16. Wersję tę potwierdziła Marta Węgrzyn z Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt “Avi”.
To, że pracownicy Urzędu Miasta w Brzegu wiedzieli o znalezionym bieliku już około godz. 13 potwierdza również notatka służbowa strażnika miejskiego. W wyniku zaniedbań ze strony urzędników ostatecznie ptak trafił pod opiekę weterynarza dopiero o 19. Ponadto ze słów urzędników wynika, że zwierzę po kilku godzinach spędzonych w budynku urzędu odzyskało siły, a jego stan się poprawił, chociaż w tym czasie nie podano mu żadnych leków.
Mieszkańcy Brzegu nie kryją złości
W sieci mieszkańcy Brzegu nie kryją oburzenia, jakie wywołało u nich zachowanie samorządowca w stosunku do potrzebującego pomocy ptaka. Niektórzy nie przebierali w słowach, a traktowanie zatrutego bielika w sposób instrumentalny budzi w nich spore wątpliwości.
- To jest straszne myśleć o dobrych zdjęciach, a nie o tym, że ptak objęty ścisłą ochroną jest w stanie zagrożenia życia i powinien otrzymać pomoc. Dożyliśmy czasów, że zdjęcie na social media jest ważniejsze niż zdrowie/życie innych. Ważne są like, serduszka, fame musi się zgadzać. Dramat - czytamy w jednym z komentarzy.
Najwyraźniej Jerzy Wrębiak nie czuje się winny swojego postępowania, o czym świadczy wpis odnoszący się do zaistniałej sytuacji. Wbrew temu, co zarzucają mu mieszkańcy miasta, w jego ocenie sesja fotograficzna z cierpiącym bielikiem była dobrym uczynkiem godnym pogratulowania, aniżeli propagandowym ruchem.
- Każdy dobry uczynek musi być "przykładnie ukarany". Zamiast podziękowań spotkała mnie fala krytyki ze strony czytelników tygodnika "Panoramy Powiatu Brzeskiego" - odpowiedział Wrębiak.
Prosząc o komentarz dotyczący zachowania burmistrza Jerzego Wrębiaka, dziennikarze wyżej wymienionego portalu skontaktowali się z samym zainteresowanym. Mieli na celu dowiedzieć się, co kierowało nim w momencie urządzenia sesji zdjęciowej z osłabionym zwierzęciem. W odniesieniu do zadanych pytań burmistrz udzielał lakonicznych wypowiedzi, sprowadzających się zazwyczaj do trzech słów: “wynika z notatki”.
źródło: wiadomosci.gazeta.pl; brzeg.pl; brzeg24.pl