Były senator odpiera zarzuty o znęcanie się nad zwierzętami. „To jest totalna pomyłka"
Ruszyła druga rozprawa sądowa przeciwko Waldemarowi Bonkowskiego. Były senator Prawa i Sprawiedliwości został oskarżony o zabicie swojego psa. Przed Sądem Rejonowym w Kościerzynie zeznawało siedmiu świadków, w tym lekarz weterynarii, który otwarcie mówi o o konfabulacjach polityka.
W poniedziałek, 31 stycznia przed Sądem Rejonowym w Kościerzynie odbyła się kolejna rozprawa w procesie karnym przeciwko Waldemarowi Bonkowskiemu (zgodził się na podanie danych osobowych – red.). 62-latek oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem w dalszym ciągu nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Były senator próbował zmylić weterynarza?
Wielokrotnie informowaliśmy o przebiegu skandalicznej sprawy z udziałem byłego senatora PiS , który przywiązał swojego psa liną do haka holowniczego, a następnie przycisnął gaz do dechy i ciągnął go za samochodem. Na skutek poniesionych obrażeń zwierzę zmarło w męczarniach, co potwierdziła sekcja zwłok.
Polityk nie zdawał sobie sprawy, że całe zdarzenie zarejestrowała kamera auta jadącego za nim. Nagranie zostało przesłane do lokalnego dziennikarza, który z kolei udostępnił je kościerskiej policji. W miniony poniedziałek jeszcze raz przeanalizowano film ukazujący okoliczności zdarzenia.
Lekarka weterynarii Monika P. odwołała się do wyników przeprowadzonej sekcji zwłok, podkreślając, że Bonkowski wskazywał policjantom i weterynarzowi innego psa niż ten, którego ciągnął za samochodem . Właściciel zwierząt nie chciał przyznać, że ciało zamęczonej suczki o imieniu Zoja zostało zakopane za jego domem.
- Pies ten nie miał żadnych śladów, które świadczyłyby o znęcaniu się nad nim, oceniłam jego stan jako dobry. Był łagodny wobec obcych, miał dobre warunki bytowania. Widać było, że pies jest związany z właścicielem - mówiła przed sądem.
Dopiero po czasie okazało się, że przebadanym zwierzęciem był drugi pies - Hazar. Przypomnijmy, że mimo sprzeciwu lekarki, zwierzę i tak zostało zabezpieczone przez organizację prozwierzęcą i trafiło do schroniska. Niedługo potem on także odszedł. Przyczyną śmierci była zaawansowana choroba płuc oraz inne schorzenia.
- To, co widziałam na filmie, kwalifikuje się jako znęcanie się nad zwierzęciem. Każdy upadek psa przy takiej prędkości, jaką widziałem na filmie, mógł doprowadzić do urazów wewnętrznych psa . To była prędkość szybsza, niż ten pies mógł biec – stwierdziła lekarz weterynarii.
Świadkowie nie mają wątpliwości, pies cierpiał przed śmiercią
Drugi ze świadków, Monika G–S., która wyprzedzała samochód, za którego kierownicą siedział Bonkowski, zeznała, że zwierzę zaobserwowane na poboczu drogi miało wybałuszone oczy, wyciągnięty język, a nad nim pochylał się mężczyzna.
- Do haka holowniczego przywiązana była smycz w typie liny żeglarskiej z żółtymi znaczeniami. Dobrze to zapamiętałam, bo sama żegluję. Ta smycz była krótka, miała ok. 1,3 metra. Wyprzedziłam auto oskarżonego, bo wiedziałam, że nie da się już pomóc temu psu i przestraszyłam się tej sytuacji – mówiła kobieta, podkreślając, że przerażający widok zwierzęcia skłonił ją do zgłoszenia sprawy do jednej z fundacji zajmującej się ochroną zwierząt.
Bonkowski: "Oskarżenie mnie o znęcanie się nad zwierzętami to absurd"
Sam oskarżony odpiera zarzuty o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, zauważając, że może odpowiadać jedynie za "nieumyślne doprowadzenie do śmierci psa". Na zarzuty lekarki weterynarii odparł, że nie powiedział policjantom o śmierci zwierzęta, bo nie pytali. Całą sytuację odkreślił "nieszczęśliwym wypadkiem". - Pies był zdenerwowany, samochody niemiłosiernie trąbiły. Prawdopodobnie z tego hałasu pies mógł doznać zawału i upadł. Pies swobodnym kłusem sobie nogami przebierał – bronił się oskarżony - Nie po to mam psy i utrzymuje je od wielu lat, aby się nad nimi znęcać. Gdybym chciał się znęcać, mógłbym to robić na swojej posesji, bo mieszkam na odludziu - oświadczył.
Bonkowski obszernie odniósł się do hejtu, jakiego doświadczył na podstawie oświadczenia prokuratury i wspomniał, że krytyka wykracza poza sieć, gdyż jest także atakowany publicznie. Jego zdaniem sprawa ma charakter polityczny, a w rozmowie z dziennikarzami podkreślał, że osoby domagające się sprawiedliwości "chcą go zajechać".
Byłemu senatorowi grozi kara do pięciu lat więzienia. Kolejny termin rozprawy zaplanowano na 21 marca.
Zobacz nagranie:
Źródło: koscierski.info, tvp.info
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
-
Jednopłciowa para pingwinów adoptowała różowego flaminga, "Brawo chłopaki"
-
Leszek Miller stracił wierną przyjaciółkę. „Rano odeszła Lola"
-
Hodowcy psów przewodników nie posiadają się z radości. Na świat przyszło 16 szczeniąt