Batalia o sprawiedliwość trwała 3 lata. Obrońcy zwierząt opowiadają o swojej walce
Przerażająca dola psa Atosa, którego skrajnie zaniedbał właściciel, w dodatku ksiądz, to przykład tego, przez co muszą przechodzić zwierzęta w Polsce. Na szczęście nie wszyscy są obojętni. Fundacja Ex Lege z Lublina rzuciła wyzwanie ludzkiej bezduszności i o sprawiedliwość dla Atosa walczyła w sądzie.
Wszystko zaczęło się w sierpniu 2018 r. Atos dogorywał na ziemi przed kościołem. Był wychudzony, skołtuniony, w fatalnym stanie. Ludzie przechodzili nad nim obojętnie . W końcu Atos był psem księdza Marka, to więc jego sprawa, nie ich.
Tylko jedna dziewczyna przejęła się losem psa
Pies zapewne zdechłby z zaniedbania, gdyby nie to, że wśród wiernych była nastoletnia działaczka Fundacji Ex Lege z Lublina. To ona jako jedyna zainteresowała się losem psa i zadzwoniła po pomoc.
![Atos](http://images.ctfassets.net/jpo18ojnqq5r/4KinvLOXOPydIESF8mjWCx/cc4fc5f16080419b32a7312c02dff3c5/na_plebanii.jpg)
Tak wyglądał zabiedzony Atos na plebanii księdza Marka J. Fot. Fundacja Ex Lege.
O swojej Fundacji i losie psa Atosa opowiedziała nam Prezes Fundacji Ex Lege, Marta Włosek.
- Atos był osowiały, osłabiony, nie mógł się podnieść i z trudem oddychał. Jego sierść była zalepiona brudem, skołtuniona i kłębiły się w niej liczne pasożyty . Ludzie nie reagowali, dopiero kilkunastoletnia dziewczyna zadzwoniła do nas po ratunek. - opowiada Marta Włosek.
- Na miejsce od razu pojechali kolejni wolontariusze, którzy przewieźli zwierzę do kliniki. Jak się okazało, Atos był odwodniony i miał głęboką anemię. Z uwagi na pasożyty oraz liczne odparzenia niezbędne było jego ogolenie. Kilka tygodni trwała walka o to, aby Atosa uratować i przywrócić do sprawności. Udało się.
![Atos w klinice](http://images.ctfassets.net/jpo18ojnqq5r/7hJPN9Q5DrVse7KbWetjuQ/0ec23b736dd65a610a4763d856708b1a/klinika3.jpg)
Atos był w fatalnym stanie, ale wolontariusze Fundacji szybko dostarczyli go do kliniki. Fot. Fundacja Ex Lege.
Batalia w sądzie trwała trzy lata
Atos został odratowany dzięki ofiarnej pomocy wolontariuszy z Fundacji Ex Lege. Niesprawiedliwość, jaka spotkała psa, wołała jednak o pomstę do nieba. Fundacja wkroczyła więc przeciw księdzu Markowi na drogę sądową.
Fundacja nie zaczyna się bowiem i nie kończy na fejsbukowych lajkach. Zespół Interwencyjny Fundacji Ex Lege jest jednym z najlepszych w kraju. Dzięki niemu wolontariusze są w stanie interweniować w interesie zwierząt zgodnie z prawem i z mocą prawa. Fundacja jest dumna z wielu głośnych spraw sądowych, które udało jej się wygrać w imieniu prześladowanych zwierząt.
- Sprawa Atosa była nieprzyjemna, ciągnęła się długo - mówi Marta Włosek. - Sąd w pewnym momencie umorzył nawet sprawę, z uwagi na znikomy stopień szkodliwości czynu, ale nie poddaliśmy się, złożyliśmy zażalenie . Sąd skierował sprawę do ponownego rozpoznania i w pewnym momencie ksiądz został uniewinniony. Po raz kolejny nie zgodziliśmy się z wyrokiem. Złożyliśmy apelację i ją wygraliśmy . Udało nam się nawet wywalczyć upublicznienie wyroku.
Niestety, sam Atos nie doczekał wyroku, który wreszcie brał go w obronę i wskazywał księdza jako winnego zaniedbania psa.
- Atos przeżył z nami prawie 9 miesięcy. Pożegnał się z nami jako szczęśliwy pies. Niestety, był tak bardzo zaniedbany przez poprzedniego właściciela, że nie byliśmy w stanie wygrać mu dłuższego życia.
Rozmowa i pomoc ekspertów
Podobnie bulwersujących spraw, jak przedstawiona wyżej historia Atosa, Fundacja Ex Lege musiała przeprowadzić już bardzo wiele. Wolontariusze działają dwutorowo: najpierw rozmawiają, a jeśli to nie pomoże, wchodzą na drogę prawną.
- Stawiamy na bardzo konkretne działania, konkretną pomoc - mówi Marta Włosek. - Gdy dostajemy wezwanie - a telefon praktycznie nie milknie - wolontariusze ruszają na miejsce. Najpierw orientujemy się w sytuacji, potem staramy się rozmawiać z właścicielem krzywdzonego zwierzęcia.
Słowa to zaskakująco skuteczna broń.
- Rozmowa bardzo często pomaga . Ludzie, zwłaszcza starsi, ale nie tylko, często po prostu nie mają odpowiedniego podejścia do zwierząt, nie rozumieją, że one też mają swoje potrzeby i mogą cierpieć. Tłumaczymy i to często rozwiązuje problem.
Kiedy rozmowa nie da rezultatu, wolontariusze Fundacji Ex Lege podejmują zdecydowane działania.
- Nasz Patrol Interwencyjny składa się z doświadczonych inspektorów, którzy skrupulatnie gromadzą materiał dowodowy niezbędny do sprawy - opowiada Marta Włosek. - Przed Prokuraturą i Policją reprezentujemy w danej sprawie prawa pokrzywdzonego, czyli zwierzęcia, monitorując przebieg postępowania. Co warto zaznaczyć, prawnicy, którzy nas wspierają, z zasady działają pro bono .
![Atos w klinice](http://images.ctfassets.net/jpo18ojnqq5r/2JQxtBrg9FEroKmPE4b3er/14ac7971f007784d347892bd27cf47ce/klinika2.jpg)
Poruszająca sprawa Atosa to tylko jedna z wielu interwencji obrońców praw zwierząt z Lublina. Fot. Fundacja Ex Lege.
Każda darowizna ma znaczenie
Fundacja Ex Lege utrzymuje się dzięki pracy wolontariuszy i ofiarności tych wszystkich, którym los zwierząt w Polsce nie jest obojętny.
- Nasza Fundacja utrzymuje się tylko z datków i darowizn od ludzi dobrej woli - tłumaczy Marta Włosek. - Nieustannie zbieramy pieniądze na portalu Ratujemy Zwierzaki . Każdy może tam wejść, wybrać zbiórkę i wpłacić dowolną kwotę. Prowadzimy jednocześnie wiele zbiórek na potrzeby różnych zwierząt.
Fundacja zbiera pieniądze na leczenie zwierząt, kupno karmy i niezbędnych sprzętów dla psów i kotów żyjących w domach tymczasowych, na wszelkie koszty związane z interwencjami.
- Dosłownie parę dni temu otworzyliśmy zbiórkę na samochód Fundacji . Pomimo tego, że działamy ramię w ramię z Prokuraturą i Policją, bierzemy udział w pracach koła parlamentarnego, działamy prężnie i mamy liczne sukcesy, ale do tej pory nie dorobiliśmy się własnego auta - śmieje się Marta Włosek. - Na interwencje jeździmy jedynie dzięki uprzejmości wolontariuszy lub darczyńców, którzy użyczają nam auta na potrzeby Fundacji, wtedy, gdy tylko mogą.