Artur Szpilka znowu zaciągnął psa na Śnieżkę? Na boksera spadła lawina krytyki, "Żeby znów cię nie ściągali"
Artur Szpilka do tego stopnia uwielbia swoje dwa psy - Pumbę i Cyca, że traktuje je niczym własne dzieci. Bokser nie tylko prowadzi konto na Instagramie poświęcone wyłącznie przygodom swoich czworonogów, ale także zabiera je na wspólne treningi czy organizuje dla nich przyjęcia urodzinowe.
Artur Szpilka znowu wyruszył z psem na Śnieżkę
Pomimo umiejętności oraz budzącej podziw popularności wśród fanów boksów, sportowiec z Wieliczki nie zawsze daje dobry przykład swoim zachowaniem. Przeszło dwa lata temu Artur Szpilka wywołał w mediach skandal, decydując się na wyprawę na najwyższy szczyt Karkonoszy w towarzystwie swojej ukochanej, innych sportowców, a także psa rasy american bully XL o imieniu Pumba.
Pomimo trudnych warunków w górach i licznych ostrzeżeń, ekipa "Szpili" postanowili wybrać się na szczyt Śnieżki. Wątpliwości w kwestii dalszej wspinaczki pojawiły się dopiero wtedy, gdy warunki gwałtownie uległy zmianie, a nieostrożni turyści utkwili w Domu Śląskim - schronisku na wysokości 1400 m. n.p.m. W złym stanie było przede wszystkim zziębnięte i nieprzystosowane do górskich niespodzianek zwierzę.
- Pumba by poszedł w takiej pogodzie, tylko zaczęły mu marznąć uszka, więc w życiu nie wypuszczę go na coś takiego. Bardzo chciałem podziękować GOPR-owi, który przyjechał i nam pomógł. Bardziej po Pumbusia, ale musiałem jechać z nimi – opowiadał w styczniu 2019 roku pięściarz.
Artur Szpilka był zmuszony zwrócić się o pomoc do GOPR'u. Ratownicy przybyli na ratunek helikopterem i przetransportowali boksera wraz z psem w bezpieczne miejsce. Za akcję ratunkową sportowiec nie zapłacił z własnej kieszeni, co dodatkowo zbulwersowało przeciwników jego lekkomyślnych poczynań.
- Geniusz powinien mieć dożywotni sądowy zakaz zbliżania się do zwierząt. Pozwolenie na misia pluszowego tylko za zgodą sądu - brzmiały komentarze pełne krytyki pod adresem pięściarza.
- Za te jej teksty wszyscy powinni zapłacić za akcję ratowniczą. Bezczelnie pisze, że ponownie wyjdą w góry i będą się narażać na niebezpieczeństwo. Można pomyśleć, że rozumu jej brakuje - pisał wówczas rozgoryczony internauta.
Choć wydawałoby się, że takie doświadczenie nauczy boksera, aby mierzyć siły na zamiary, w ostatnich dniach "Szpila" poinformował, że wspólnie ze znajomymi oraz psem zdobył Śnieżkę, czyli najwyższy szczyt karkonoskiego masywu górskiego. Na całe szczęście tym razem obyło się bez akcji ratunkowej.
Na pięściarza spadła fala krytyki
Na reakcję ze strony internautów nie trzeba było czekać długo. Komentarze pod opublikowanymi zdjęciami ze szczytu szybko zapełniły się krytycznymi uwagami oraz nawiązaniami do dramatycznej sytuacji ze stycznia 2019 roku.
- Żeby znów cię nie ściągali – napisał jeden ze zdenerwowanych użytkowników Twittera, gdzie również opublikowano relacje ze wspinaczki.
- Ty się nigdy niczego nie nauczysz. A później płacz, że psu uszy zmarzły i trzeba dzwonić po helikopter – skomentował z przekąsem inny internauta.
Biorąc pod uwagę incydent sprzed niecałych dwóch lat, oburzenie w sieci wydaje się jak najbardziej zasadne. Mamy nadzieję, że Artur Szpilka potraktuje bezpieczeństwo swoich zwierząt jako priorytet i nie dopuści do sytuacji, w której mogłaby stać im się poważna krzywda.
Zobacz zdjęcia:
źródło: wmeritum.pl, wiadomosci.gazeta.pl