Aligator rzucił się na opiekunkę w ZOO, odwiedzający zamarli. W końcu jeden wskoczył do zagrody
Niektórzy uważają, że dzikie zwierzęta nie powinny przebywać w ZOO, a na wolności, bowiem tam jest ich miejsce. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że trzyma się je tam nie z wymysłu ludzi, a po to, by podtrzymać przy życiu wymierające gatunki, albo to osobniki, które w naturalnym środowisku nie dałyby sobie rady, chociażby ze względu na stan zdrowia. Przebywanie w zamknięciu nie oznacza jednak, że zwierzę wyzbędzie się swoich wrodzonych instynktów. Zdarza się, że dochodzi do groźnych wypadków z ich udziałem, tak jak było w przypadku aligatora z poniższego nagrania.
Aligator zaatakował opiekunkę w ZOO
Niektóre placówki decydują się na urozmaicenie oferty do odwiedzających, jakim jest między innymi organizowanie urodzin dla dzieci. Tak też było i tym razem, jednak wszyscy zaproszeni gości zamiast świetnej zabawy w otoczeniu wyjątkowych zwierząt, zapamiętają prawdziwy horror, który rozegrał się na ich oczach.
Wszystko wydarzyło się w pobliżu zagrody, w której znajdował się aligator. Pracownica ZOO chcąc najpewniej urozmaicić przyjęcie urodzinowe, zaprosiła zebranych na trening i pokaz karmienia gada. Jednak to, co stało się po chwili, zmroziło wszystkim krew w żyłach. Cała sytuacja została nagrana, a następnie jej przebieg udostępniono w sieci.
Bezmyślni rodzice w Zakopanem. To jakiś obłęd, co wyprawiali dla zdjęcia z wakacji, "Szkoda dziecka"Gad zacisnął szczęki na jej ręce i wciągnął ją do wody
W chwili, gdy opiekunka zwierzaka trzymała w dłoni smakowity kąsek specjalnie dla aligatora, ten chwycił ją za rękę swoimi wielkimi szczękami. Ich zacisk był tak mocny, że bez najmniejszego problemu po chwili wciągnął ją do wody. Wszyscy zebrani wokół zagrody stali jak wryci. Nie wiedzieli, w jaki sposób pomóc kobiecie. Nagle do akcji wkroczył pewien mężczyzna.
Odwiedzający ZOO bohatersko wskoczył za kobietą do wody i ze wszystkich sił starał się unieruchomić aligatora, aby ten w końcu poluzował szczęki i puścił jej rękę. Po kilku minutach gad odpuścił, a jego opiekunka z poranioną ręką wydostała się z basenu. To samo zrobił mężczyzna, który ruszył jej na pomoc.
Ostatecznie okazało się, że rany są poważne na tyle, że musi trafić pod opiekę lekarzy. Wskutek ataku aligatora doszło do zerwania mięśni, złamania kciuka i nadgarstka oraz poważnych ran skóry.
"Nie spotkają go żadne konsekwencje"
Lindsay Bull, bo o niej mowa, od lat pracuje w Scales and Tails Utah w West Valley City. Po całej sytuacji wyznaje, że nie ma aligatorowi za złe ataku, przez który niemal nie straciła ręki. Kobieta jest świadoma, że to dzikie zwierzę, które kieruje się instynktami. Nie chciała, aby ponosił jakiekolwiek konsekwencje, a także by został przeniesiony z placówki, w której pracuje.
- Będziemy walczyć tak długo, jak to możliwe, aby go zatrzymać. Dopóki jest pod naszą opieką i to jest nasz wybór, nie spotkają go żadne konsekwencje. Po prostu robił to, co robi zwierzę - mówiła kobieta cytowana przez zagraniczne media.
Nie da się ukryć, że pomoc mężczyzny była świadectwem prawdziwej odwagi. Gdy inni z niepokojem przyglądali się i nagrywali całą sytuację, ten naraził własne zdrowie, aby pomóc kobiecie. Bohatersko robił wszystko zgodnie z instrukcjami opiekunki aligatora, dzięki czemu udało się zapanować nad gadem.
- Pracując z takimi zwierzętami, w pewnym sensie akceptujesz, że coś może pójść nie tak i prawdopodobnie pójdzie nie tak - podsumowuje.
źródło: independent.co.uk