Ujawniono kulisy interwencji w zarejestrowanej hodowli psów. „Najbardziej zadbane były tu puchary i medale"
Inspektorzy zielonogórskiego oddziału OTOZ Animals przeprowadzili kontrolę w siedzibie jednej z zarejestrowanej w polskim Związku Kynologicznym hodowli psów rasowych. Warunki, w jakich bytowały czworonogi, uwłaczały godności jakiegokolwiek żywego stworzenia.
W mediach społecznościowych powiadomiono o niedawno przeprowadzonej wizyty w certyfikowanej hodowli psów zarejestrowanej w ZKwP. Chociaż w protokole z kontroli z 2018 roku można było znaleźć informację, jakoby psy były w wzorowej kondycji, a nawet powinny zostać odchudzone, po 3 latach faktyczny stan zdrowia zwierząt okazał się diametralnie inny.
Rozbito hodowlę z koszmarów
Animalsi ustalili, że w hodowli przebywało 29 psów, w tym 11 szczeniąt. Głównie były to jamniki królicze i miniaturowe, buldogi, charty, a także mopsy i pinczery. Zdjęcia opublikowane na Facebooku wskazują, że wiele z nich nawet nie przypominało swojej rasy.
Guzy, wrośnięte szwy po cesarskim cięciu, dziury w dziąsłach - przetoki, zapalenia skóry, oczu, uszu, przerośnięte pazury - lista dolegliwości, z jakimi zmagały się zwierzęta trzymane w hodowli w województwie lubuskim zdaje się nie kończyć.
- Brak jakiejkolwiek dezynfekcji, porozrzucane kości, tania marketowa karma lub rzucone nieświeże mięso. I ten stół do przygotowywania posiłków... jedzenie i fekalia razem. Smród, jaki zastają nasi inspektorzy, to efekt zaniedbań nie tygodni, a lat - podkreślają aktywiści w szokującej relacji z interwencji.
Hodowla została usunięta z członkostwa ZKwP
Zdaje się, że właścicielka hodowli przykładała większą uwagę do wyróżnień otrzymanych podczas pokazów psów niż zdrowia własnych podopiecznych. Podczas wizyty w hodowli w oczy inspektorów OTOZ Animals rzuciła się pokaźna kolekcja nagród i pucharów wyeksponowanych na ścianie.
- Na ścianie brakowało dla nich miejsca. Ponoć niektóre psy miały na drugi dzień uczestniczyć w wystawie. Prosto z tego piekła - relacjonują inspektorzy OTOZ.
Zdaniem właścicielki nie ma jednak powodów do obaw. Chociaż hodowczyni nie dysponowała żadną dokumentacją weterynaryjnej, a w jej posiadaniu znajdowały się jedynie poświadczenia badań profilaktycznych u szczeniąt i rodowody, nie ma sobie nic do zarzucenia. Co więcej, twierdziła, że doskonale dba o zwierzęta.
Odmiennego zdania są przedstawiciele polskiego Związku Kynologicznego. Po wpłynięciu zgłoszenia pozbawili właścicielkę obiektu członkostwa w organizacji. Decyzja weszła w życie z natychmiastowym skutkiem.
Wszystkie zwierzęta zostały interwencyjnie odebrane i przewiezione do kliniki weterynaryjnej. Teraz czeka je szereg zabiegów m.in. usunięcia guzów, przetok, sterylizacji i kastracji. Członkowie organizacja proszą o wsparcie w postaci datków, a także poszukują tymczasowych i stałych domów dla podopiecznych.
- Prosimy pomóż im odzyskać zdrowie i godność - apelują animalsi. Zobacz zdjęcia:
Źródło: zielonagora.wyborcza.pl
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!