Taksówkarz zdębiał, gdy zajrzał pod zderzak. Takiego pasażera jeszcze nie wiózł, "Wziął mnie z zaskoczenia"
W wielu polskich, jak i zagranicznych miastach trwa walka z plagą nielegalnych taksówek. Pomimo ciążącego na taksówkarzach obowiązku włączania taksometru, kierowcy rezygnują z naliczenia za kurs. Okazuje się jednak, że nie zawsze kieruje nimi chęć oszustwa. Ten kurs zakończył się nieoczekiwanie, zarówno dla kierowcy taksówki, jak i pasażerki na gapę. Odkrycie we wnęce pod maską samochodu zaskoczyło mężczyznę. Będąc sumiennym pracownikiem, wiedział, że musi odwieźć futrzaną “klientkę” tam, gdzie nie stanie jej się krzywda.
Taksówkarz nie zorientował się, że wiezie pasażera na gapę
Wydawałoby się, że wystarczy prawo jazdy i samochód, aby rozpocząć swoją przygodę z zawodem taksówkarza. Oczywiście nie można zapominać o tym, iż niepisanym wymaganiem obowiązującym w tej pracy jest również odporność na stres w obliczu korków czy niezadowolenia pasażerów. Zadaniem kierowcy jest bezpieczne dowiezienia klienta tam, gdzie tego chcą. Okazuje się jednak, że ta zasada obowiązuje niezależnie od tego, czy mowa o człowieku, czy też dzikim “pasażerze na gapę”.
Właściciel firmy taksówkarskiej Tommy's Taxis podszedł z dużą odpowiedzialnością do wykonywanych obowiązków, chociaż sytuacja, jaka przydarzyła mu się po ostatnim kursie, wymagała od niego nieco więcej wysiłku niż większość zleceń.
Po przyjeździe do domu, gdzie czekała na niego narzeczona, partnerka Toma spostrzegła niewielkich rozmiarów stworzenie uwięzione za zderzakiem samochodu. Mężczyzna przyjrzał mu się z bliska i dopiero po przejechaniu kilkunastu kilometrów dotarło do niego, że przez cały ten czas miał towarzystwo.
Kierowca taksówki chwycił narzędzia i zaczął rozbierać samochód część po części, aby uratować malucha ściśniętego we wnęce pomiędzy zderzakiem a silnikiem. Futrzany pasażer przyglądał mu się z niepokojem w oczach, aż wreszcie odzyskał wolność. Następnie Tom zadbał o to, żeby jego nowy koci przyjaciel, a właściwie przyjaciółka, odsapnął po stresującym doświadczeniu, zanim wyruszą w ostatni wspólny kurs tego dnia.
Dziecko sprzeciwiło się dręczeniu zwierząt w przedszkolu. Za swoją odwagę zapłaciło wysoką cenęKotka załapała się na przejażdżkę taksówką. Wróciła do domu "na ładne oczy"
Właściciel firmy odbył jeszcze jeden kurs do pobliskiego gabinetu weterynaryjnego, gdzie przekazał kotkę w ręce profesjonalistów z Tonypandy Veterinary Clinic. Zwierzakowi się upiekło, gdyż kierowca przymknął oko na obowiązujące zasady pobierania należności od pasażerów i nawet nie włączył taksometra.
Pupil na szczęście nie odniósł żadnych obrażeń, ale na tym nie kończą się radosne nowiny odnośnie akcji ratunkowej. Czipowanie, czyli nic innego, jak umieszczenie pod skórą zwierzęcia specjalnego mikroprocesora z danymi kontaktowymi do właściciela, oszczędziło kociakowi pobytu w schronisku. Weterynarzom udało się skontaktować z opiekunami mruczka dzięki numerowi indentyfikacyjnemu.
Gizmo, bo tak w rzeczywistości nazywa się czarno-biała znajdka, była poszukiwana przez swoją rodzinę od przeszło tygodnia. Zwierzę pochodzące z miasta oddalonego o 16 kilometrów najprawdopodobniej wykorzystało nieuwagę kierowcy i niepostrzeżenie załapało się na przejażdżkę na gapę. Dzięki życzliwości nieznajomego mężczyzny zakończyła się ona w objęciach stęsknionej rodziny.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że wróciła do domu i prawdopodobnie objada się teraz smakołykami - przyznaje mężczyzna, która na jeden dzień przebranżowił się z taksówkarza na ratownika zwierząt.
Zanim ruszysz, upewnij się, co masz pod maską
Wolno bytujące koty przemykające pomiędzy zaparkowanymi samochodami to codzienność na wielu parkingach. Zwłaszcza zimą zwierzęta nieposiadające troskliwych opiekunów szukają schronienia przed zimnem i niekorzystnymi warunkami pogodowymi, wybierając na kryjówkę pojazdy. Próba ogrzania się w maszynie może jednak zakończyć się tragicznie, o czym przypominają strażnicy miejscy oraz przedstawiciele organizacji prozwierzęcych. Dlatego szczególnie w okresie zimowym, ale nie tylko należy zastosować kilka prostych zasad, które oszczędzą Ci problemów z dzikimi pasażerami.
Przed odpaleniem silnika, warto narobić odrobinę hałasu. Wystarczy kilkukrotnie postukać otwartą ręką w maskę samochodu, trzasnąć drzwiami bądź kopnąć w oponę i dopiero wtedy uruchomić pojazd. Jeśli pod autem bądź w jego wnętrzu znajduje się kot lub inne dzikie stworzenie, istnieje szansa, że da znać o swojej obecności. W zdecydowanej większości przypadków przestraszone zwierzę wybiegnie samo, niekiedy jednak będzie potrzebować naszej pomocy. Czynność niewymagająca żadnego wysiłku zajmie zaledwie kilka sekund, a może uratować życie zwierzaka.
Źródło: The Dodo, facebook/Tommy's Taxis