Rzucił się na ratunek kociakowi na drodze ekspresowej, sam uszedł ledwo z życiem. Wszystko się nagrało
Jadący drogą ekspresową S5 kierowca wykazał się ogromnym sercem, kiedy widząc na drodze kotka, postanowił zatrzymać się i mu pomóc. Przy okazji złamał nieco przepisów ruchu drogowego, co wywołało burzliwe dyskusje wśród internautów. Komentujący zastanawiają się, gdzie przebiega granica, jeśli chodzi o pomoc poszkodowanym zwierzętom. Czy warto było zaryzykować życiem i zdrowiem kierowców, żeby uratować kociaka?
Bohaterski kierowca uratował kotka na S5. "Było warto"
Kierowca jechał drogą ekspresową S5 w kierunku Wrocławia. Nieopodal zjazdu na Kryniczno na drodze spotkał zbłąkanego kociaka. Prawie ominął białą kropkę, myśląc, że zwierzę nie żyje. Kot w idealnym momencie odwrócił się w jego stronę, a mężczyzna zrozumiał, że ma szansę go uratować.
– Spojrzał na mnie i musiałem interweniować – tłumaczy kierowca.
Mężczyzna zatrzymał się na drodze ekspresowej i jadąc pasem awaryjnym, wycofał się. Wyszedł z auta i próbował zwrócić uwagę przejeżdżających kierowców na leżące zwierzę. Sytuacja stała się niebezpieczna, kiedy jadąca w jego stronę ciężarówka próbowała go ominąć, zjeżdżając na lewo. Wjechała na pas, na którym znajdowały się już samochody. Chociaż skończyło się bez wypadku, było bardzo blisko.
Skorzystał ze spokoju na drodze i schylił się po kotka. Udało mu się wziąć zwierzę na ręce i przeniósł je do auta. Akcja ratunkowa zakończyła się powodzeniem.
Koń stratował policjantkę, która z nim pracowała, jej stan jest ciężki. Bliscy pilnie proszą o pomocNie wszyscy są zachwyceni postawą mężczyźni. Mógł doprowadzić do tragedii?
Chociaż większość komentarzy pod filmem z akcji ratunkowej jest pozytywna, niektórzy zastanawiają się, jak czuli się kierowcy omijający na drodze mężczyznę. Nie można ukryć, że próbując wziąć kota w bezpieczne miejsce, doprowadził do ryzykownej sytuacji.
– Szacun, mimo, że to było bardzo ryzykowne i niebezpieczne. Tak pomyślałem, jakie wyzwiska musiały na ciebie "padać", jak ludzie cię omijali albo jak widzieli, gdy cofałeś – zastanawia się komentator.
Portal o bezpieczeństwie na drodze brd24.pl w odróżnieniu od większości internautów, nie był zachwycony postawą mężczyzny. W artykule “W imię kotka. Czy to naprawdę było uzasadnione zachowanie drodze ekspresowej?” zwracają uwagę na niebezpieczną sytuację, którą kierowca stworzył na drodze.
– Ostatecznie to jego życie i może je poświęcić jak chce. Jednak zatrzymanie i cofanie na drodze ekspresowej to już zabronione zachowania dlatego, że stwarzają zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego – są nimi ludzie, nie koty – zwraca uwagę redakcja brd24.pl. – Również wchodzenie na pas ruchu i machanie mogło spowodować jakiś nagły manewr u innego kierowcy, a to już mogło zakończyć się prawdziwym karambolem.
Z kolei portal motoryzacja.interia.pl wylicza, jakich przewinień dopuścił się bohaterski kierowca. Według nich sumują się one do 2100 zł mandatu i 28 punktów karnych. Wymieniają m.in. cofanie na drodze ekspresowej warte 10 punktów i 300 zł, czy niezachowanie należytej ostrożności na drodze publicznej, za które można zapłacić aż 1000 zł. Chociaż nie można zaprzeczyć, że mężczyzna miał dobre zamiary, to odruch serca mógł spowodować katastrofę.
Nad drogą S5 wisi kocia klątwa. Kot doprowadził do dachowania i uciekł
To nie pierwsza sytuacja, w której na drodze ekspresowej S5 doszło do incydentu związanego z kotem, który utrudnił ruch kierowcom. 16 listopada 2021 roku zdarzył się wypadek z udziałem mruczka. Zawiniło niedotrzymanie przepisów ruchu drogowego odnośnie transportu zwierząt.
– Podczas przewożenia swobodnie chodzącego po samochodzie kota, zwierzę w pewnym momencie wskoczyło na podszybie. Kot był przesuwany przez kierowcę i w tym czasie doszło do niekontrolowanego zjazdu na pobocze i dachowania pojazdu – wyjasśniał Mariusz Wojciechowski, oficer prasowy policji w Kościanie, gdzie wydarzył się wypadek.
Ucierpieli 73-letni kierowca toyoty i jego pasażerka. Na szczęście odnieśli jedynie drobne obrażenia i wystarczyła im pomoc udzielona na miejscu. Przestraszony kot uciekł z miejsca zdarzenia i był poszukiwany przez rodzinę.
Źródło: motoryzacja.interia.pl, tvn24.pl, brd24.pl