Policyjne psy zginęły w porażającej tragedii. Opiekunowie nie mogli się pozbierać
Od tragicznej awarii minęło już sporo czasu, ale nie da się jej zapomnieć. Gdy 21 lutego w okrutnych męczarniach zginęły psy policyjne, ich opiekunowie długo nie mogli dość do siebie. Zwierzaki po prostu ugotowały się żywcem we wrzątku, nie można było ich uratować. Choć nie da się tego wymazać z pamięci, to w ramach zadośćuczynienia, odpowiedzialna za katastrofę spółka Veolia wywiązuje się ze wszystkich swoich obietnic - a nawet robi coś więcej.
Tragiczna śmierć
Do awarii rury ciepłowniczej doszło na warszawskim Golędzinowie, w okolicach ulicy Jagiellońskiej 49. I choć nie miała ona dużego zasięgu, była bardzo tragiczna w skutkach. Ze skorodowanej rury o średnicy około 80 cm wytrysnęła wrząca woda - mogła mieć temperaturę wyższą niż 80 stopni Celsjusza. To było istne piekło dla psów policyjnych.
Nawet nie było czasu na reakcję - wrzątek z potężnym impetem zalał kojce sześciu psów policyjnych. Jogin, Magnet, Long, Edamis, Jerk i Lasso zginęły w nieludzkich, okrutnych męczarniach. Opiekunowie psów - Agnieszka, Aleksandra i Krzysztof - długo nie mogli się pozbierać po tym wydarzeniu. Zagwarantowano im pomoc psychologa policyjnego, by pomóc im przetrwać kryzys emocjonalny.
- To było coś przerażającego. Nagle całe osiedle osnuło się czymś, co przypominało bardzo gęsty dym, ale to była gorąca para - opowiadała mieszkanka jednego z bloków, który znajdował się w sąsiedztwie policyjnych budynków, gdzie doszło do tragedii.
To były wspaniałe psy - doświadczone, pracujące dla laboratorium kryminalistycznego, a także nieocenione jako przyjaciele dla ich opiekunów. Tak wielka strata była naprawdę bolesna, tym bardziej że wydarzyła się tak nagle i nieoczekiwanie. Niełatwo będzie zagoić taką skazę na sercach psich opiekunów. O tym, jak bezcenne i niezawodne w pracy okazują się być takie psy, pisaliśmy tutaj .
- To dla nas ogromna tragedia. Pieski były dla przewodników, ale i policji oczkiem w głowie. Cała tragedia trwała krótko i nie było szans na udzielenie pomocy – powiedział inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Spółka Veolia, odpowiedzialna za okrutną śmierć sześciu psów policyjnych, obiecała zakup nowych zwierzaków, którym sfinansuje specjalne szkolenia. Firma obiecała także remont zalanych kojców i naprawę rur ciepłowniczych, by taka tragedia już więcej się nie powtórzyła.
Nowa nadzieja
Tragiczne wydarzenie miało miejsce w lutym, więc od tej katastrofy minęło już wiele czasu. Spółka Veolia właśnie wywiązała się ze swoich obietnic, które złożyła w ramach zadośćuczynienia. Wszystko jest już naprawione, psiaki są przygotowywane do pracy. Ale to nie wszystko - ostatecznie spółka zrobiła o wiele więcej dobrego, niż na początku obiecała.
- Pracownia została przywrócona do stanu poprzedniego. Do pomieszczeń trafi nowy sprzęt kwaterunkowy, zapewniono również dostawę i montaż nowych 11 kojców i bud, a także odtworzono teren zewnętrzny wokół obiektu, m.in. chodnik wzdłuż wybiegu dla psów. Wykonawca wykonał również renowację terenów zielonych wokół budynków - przekazała Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji.
Choć tamtych wspaniałych psów nie da się wskrzesić, spóła Veolia zrobiła co w swojej mocy, by wesprzeć Stołeczną Policję po tej tragedii. Ta awaria to był czysty przypadek. Cieszymy się natomiast, że po tym zdarzeniu ciepłownicy okazali tak wiele wsparcia dla opiekunów psów policyjnych. Oby takich ludzi nigdy nie zabrakło na świecie!
Zobacz zdjęcie:
źródło: se.pl