Policjanci uratowali rannego psa. Bardzo się bał, próbował uciec
Policjanci na patrolu nigdy nie są w stanie przewidzieć tego, co się wydarzy. Jak widać, spodziewać się można wszystkiego. W ostatni wtorek, 8 grudnia mieszkanka Góry zgłosiła na policję, że znalazła rannego psa. Został on prawdopodobnie potrącony i pilnie potrzebował pomocy, której policja nie zawahała się udzielić.
Policjanci ruszyli na ratunek
Górowscy policjanci, po otrzymaniu zgłoszenia od mieszkanki Góry, bez zwłoki czy chwili wahania ruszyli na pomoc zwierzęciu. Nie wiadomo było jeszcze, jak poważna jest sytuacja, liczyła się więc każda sekunda. Z udzielonych informacji wynikało, że zwierzę jest ranne w łapę i krwawi.
Policjanci bez wahania pojechali we wskazane przez Górowiankę miejsce, by pomóc rannemu zwierzęciu. Kobieta sama nie była w stanie złapać psa, dlatego wezwała pomoc. Ranny, najprawdopodobniej potrącony pies był tak bardzo przestraszony, że za nic nie chciał dać się złapać interweniującym funkcjonariuszom. Wielokrotnie uciekał, w końcu nawet wbiegł do pustostanu.
- Na szczęście jednym z interweniujących funkcjonariuszy był przewodnik psa służbowego, który sposobem złapał ranne zwierzę - relacjonuje policja. Gdyby nie doświadczenie owego funkcjonariusza, mogłoby być o wiele trudniej, a im później pies byłby złapany, tym mniejsza szansa na uratowanie go.
W tej sytuacji liczyła się każda sekunda. Przerażony pies mógł się wykrwawić, ponadto pozostałe obrażenia nie były znane. Nie sposób było ustalić, jak wielką krzywdę mógł sobie zrobić, gdyby jednak zdołał uciec. Szczęśliwie jednak dał się w końcu złapać.
- Policjant otulił psa ręcznikiem, aby nie uległ dalszemu wychłodzeniu. Psiak był bardzo wystraszony i krwawił - kontynuuje policja.
Gdy misja się powiodła, policja bezzwłocznie przewiozła psa do lecznicy. Tam udzielono mu niezbędnej pomocy weterynaryjnej. Miejmy nadzieję, że pies wyjdzie z tego cało.
Co zrobić, gdy spotkamy ranne zwierzę?
Nie wiadomo dokładnie, jaka była przyczyna kontuzji psa. Najprawdopodobniej było to potrącenie. Jeśli faktycznie tak było, ktoś bezdusznie zostawił rannego psa na ulicy i pojechał dalej, zająć się swoimi sprawami, "ważniejszymi" niż czyjeś życie. Reagujmy, gdy znajdziemy ranne zwierzę i nigdy nie bądźmy obojętni - zwłaszcza, kiedy to my sami niechcący spowodujemy taki wypadek. Niestety, na drodze może wydarzyć się dosłownie wszystko, o innym poważnym wypadku z udziałem zwierzęcia pisaliśmy tutaj.
Jeśli kiedyś będziemy mieli do czynienia z takim zwierzęciem, pamiętajmy o zasadzie 3xC, czyli Cicho Ciemno Ciepło. W takich warunkach zwierzę będzie się dużo mniej stresowało. Możemy zabrać zwierzę do swojego samochodu, zakryć je kocem i zawieźć do weterynarza. Jeśli nie mamy takiej opcji, możemy przykryć zwierzę na poboczu drogi i spokojnie zaczekać, aż przyjedzie pomoc.
W sytuacji, gdy zwierzę jest zbyt mocno przerażone, może chcieć uciec i nie dawać się złapać - tak jak tutaj - najlepszym sposobem jest wezwanie kogoś, kto byłby w stanie pomóc. Pamiętajmy też - zwłaszcza, gdy jest to dzikie zwierzę - że często najlepszą opcją jest obserwacja z ukrycia zachowania zwierzęcia i ustalenie, czy nic mu nie jest. Jeśli dostrzeżemy coś niepokojącego, wezwijmy pomoc.
Zobacz zdjęcie:
źródła: policja.pl, slaskie.naszemiasto.pl