Pomalowany na zielono, chory pies został znaleziony na ulicy. Prawda o jego sierści zadziwia
Pies błąkał się po ulicach Petaling Jaya w Malezji. Jakiś czujny przechodzień zauważył zielonego czworonoga i wykonał fotografie, które trafiły do lokalnego schroniska. Wolontariusze podejrzewali, że zielona sierść musiała być wynikiem jakiegoś okrutnego żartu. Nie mogli zidentyfikować pochodzenia barwnika, a osłabiony pies sprawiał wrażenie, jakby toksyny zawarte w farbie mu nie służyły. Okazało się, że jest kilka wersji historii o tym, jak psiak stał się zielony.
Zielony pies znaleziony na ulicy
Nie wiadomo, kto porzucił psa na ulicy, wyraźnie było jednak widać, że błąkał się po mieście już od jakiegoś czasu. Był wycieńczony, słaby i niedożywiony. Jednak uwagę zwracał przede wszystkim jego kolor.
Zdjęcia psa na Facebooku opublikował Shazreen Othuman, który przejeżdżał obok. Miał nadzieję, że w ten sposób ktoś zwróci uwagę na biednego czworonoga i otrzyma on niezbędną pomoc. Kolor sierści psa sprawił, że zdjęcia błyskawicznie okrążyły sieć.
Dzięki zdjęciom wolontariusze ze schroniska Subang Bestari zwrócili uwagę na psa i natychmiast pojechali mu pomóc. Znaleźli go kręcącego się w okolicy placu budowy, wyraźnie zmęczonego i chorego.
Natychmiast przetransportowali go do swojej placówki, gdzie postanowili bliżej przyjrzeć się zielonej sierści psa. Nie wiedzieli, jaka farba mogła znaleźć się na skórze psa, ale szybko ją zmyli, bojąc się, że mogłaby okazać się toksyczna.
Tajemnica zielonej sierści
Wolontariusze podejrzewali, że kolor psa może być sprawką jakichś lokalnych wandali i poprosili o pomoc na Facebooku. Jeśli rzeczywiście okazałoby się, że ktoś tak okrutnie potraktował czworonoga, mogłyby mu grozić aż 3 lata więzienia. Nie znaleziono jednak żadnych podejrzanych.
Jednak pracownicy schroniska nie poddawali się i wrócili na miejsce znalezienia czworonoga, by zapytać mieszkańców, czy coś widzieli. Wówczas robotnicy w pobliskiego placu budowy, którzy czasem dokarmiali zwierzę, zdradzili im, że pies wcale nie został pomalowany przez wandali, a po prostu tarzał się w zielonym proszku, pozostawionym na jednym ze śmietników. Kilka osób potwierdziło tę wersję wydarzeń.
Wolontariusze z ulgą przyjęli wiadomość, że to nie wina człowieka. Byli co prawda trochę podejrzliwi - jak pies dał radę sam równomiernie pokryć się barwnikiem? Postanowili jednak zostawić tę sprawę i zająć się potrzebującym zwierzakiem.
Na szczęście pies po dokładnym umyciu pozbył się większości barwnika z sierści. Wyglądało na to, że barwnik nie pozostawił żadnych negatywnych efektów na zwierzaku.
W schronisku zadbano, by psiak powrócił do pełni sił. Nakarmiono go, napojono i wykonano wszelkie niezbędna badania, by mógł bezpiecznie szukać nowej rodziny i nigdy już nie doświadczyć głodu i zimna.
Warto pamiętać, że nieważne, czy pomalowanie psa na zielono było przypadkiem, czy celowym działaniem - barwniki nieprzeznaczone do psiej sierści mogą poważnie zaszkodzić czworonogom. Toksyny zawarte w farbach potrafią spowodować problemy z oddychaniem, nudności, zawroty głowy, alergiczne reakcje skórne, a czasem nawet śmierć
źródła: woofwoof.tv