Interwencja w Małopolsce. Zakuła psa w łańcuch, zostawiła bez jedzenia i wody. Ale najgorsze są dopiero jej tłumaczenia
Na oficjalnym fanpage'u schroniska w Borku (woj. małopolskie) został opublikowany wpis zdradzający szczegóły niedawnych interwencji w okolicznej gminie Dobra. Działacze fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt opisali sceny cierpienia niewinnego zwierzęcia, które zastali po wejściu na teren jednej z posesji.
Miejsce psa miało być na mrozie
Uwagę wolontariuszy przykuł niewielkich rozmiarów czworonóg, który stał uwiązany do krótkiego łańcucha. Bezimienne zwierzę było zmarznięte, wycieńczone i przede wszystkim bardzo głodne. Ponadto, jego właścicielka nie zapewniła mu odpowiednich warunków, które zagwarantowałyby mu schronienie przed opadami śniegu. Pies był zmuszony kulić się w prowizorycznej budzie.
- Mały pies na łańcuchu, bez ciepłej budy, bez wejścia do szopy, bez niczego. Zbitka desek, przez które wsypuje się śnieg, ma robić za schronienie... Wody nie ma, karmę zjadł tak szybko, że zaraz zwymiotował. Na szczepienie nie było pieniędzy. Biedny Kajtek... Murzyn.... W sumie to nawet nie wie jak się nazywa - tak członkowie fundacji opisują warunki hodowli zwierzęcia.
Ku większemu oburzeniu, okazało się, że bezimienne stworzenie na łańcuchu nie było jedynym zwierzęciem pod opieką niewyrozumiałych właścicieli. Jak wkrótce wyszło na jaw, kobieta jednego z psów zakuwała w łańcuch na mrozie, podczas gdy drugiego trzymała w ciepłym domu.
- Mówimy właścicielce, że pies na uwięzi musi mieć schronienie, trzeba postawić porządną budę i do tego czasu wziąć go gdzieś do domu, garażu, kotłowni, pilnować wody i karmienia i tyle. Kobieta odpowiedziała: " No gdzie do domu?! A ja gdzie mam spać? ” - czytamy relację z rozmowę z mieszkanką Limanowszczyzny.
Pies psu nierówny
To jednak nie koniec skandalicznych tłumaczeń kobiety z gminy Dobra. Członkowie fundacji próbowali zrozumieć, dlaczego jednemu z pupili pozwala się na mieszkanie w bezpiecznych, suchych i ciepłych warunkach, podczas gdy drugi jest skazany na śmierć z wyziębienia organizmu czy głodu.
- Jak to gdzie? Przecież drugi pies mieszka w domu. - pytali retorycznie aktywiści. - „Tamten jest domowy, a ten łańcuchowy” - usłyszeli w odpowiedzi.
Odpowiedź, jaka padła z ust właścicielki, nie pozostawiła żadnych wątpliwości. Pies nie mógł dłużej pozostać pod "opieką" kobiety, skoro był on traktowany w gorszy sposób, niż drugie zwierzę. Mieszkanka Limanowszczyzny najwidoczniej nie rozumiała, że podział zwierząt na "domowego" i "łańcuchowe" jest jedynie próbą usprawiedliwienia karygodnego zaniedbania potrzeb żywej istoty.
- Ale czy on musi wracać tam, gdzie jest traktowany jak towar gorszego sortu?! Taki radosny, czarny, niewielki kłębek, który przebiera nóżkami na widok każdego człowieka, znów wróci na łańcuch... Czy naprawdę taki musi być jego los? - stawiają pytanie działacze na rzecz ratowania zwierząt.
Zobacz zdjęcia:
Artykuły polecane przed redakcję Świata Zwierząt:
-
Dlaczego pies robi maślane oczy? Poznaj tajemnicę błagalnego spojrzenia pupila
-
Z samego rana warszawskie ZOO przekazało smutną wiadomość. Nie żyje niedźwiedzica Tatra