Nikt nie wie, skąd wziął się psi "anioł stróż", który towarzyszy wspinaczom. Wiele mu zawdzięczają
Niektórzy wierzą, że po śmierci dusza ulatuje z człowieka po to, by odrodzić się w ciele zwierzęcia. Stąd także biorą się domniemania o czworonożnych aniołach stróżach. Wspinacze, którzy próbują zdobyć pewien szczególny szczyt, często wspominają o tajemniczym psie, który towarzyszy im w wędrówce, a następnie znika. To nie pierwszy raz, gdy wykazał się nie lada wsparciem dla wędrowców.
Tajemniczy pies towarzyszył wspinaczom
Bywa, że miłośnicy chodzenia po górach i zdobywania coraz to nowych szczytów lubią, gdy ich wyprawom towarzyszy odrobina adrenaliny. Do takiej grupy wędrowców zdecydowanie zalicza się Alex Khachigian, który wybrał się do Gwatemali, by wspiąć się na wulkan Acatenango, żeby na własne oczy przekonać się o sile żywiołu.
Mężczyzna nie wybrał się w trasę sam, skorzystał z możliwości towarzystwa przez lokalnego przewodnika z Old Town Outfitters. Kiedy przemierzali kolejne kilometry po krętych, zarośniętych ścieżkach, zdał sobie sprawę, że ktoś bacznie śledzi każdy ich krok, a co więcej od jakiegoś czasu za nimi podążą.
Po czym poznać, że Twój pies ufa Ci bezwarunkowo? Te znaki nie kłamią, zwróć na nie uwagęPsi "anioł stróż" podążał za nimi na sam szczyt
Wspinacz przyznaje, że pies wyglądał zupełnie, jakby sam wybrał się na spacer. Kiedy zdał sobie już sprawę, że od dobrych kilkudziesięciu minut podąża za nimi, nie omieszkał zrobić mu kilku zdjęć i nagrać krótkich filmików, by mógł opowiadać znajomym o zaistniałej sytuacji.
Pies wyglądał zdrowo. Wędrowała z nami po wulkanie przez co najmniej 5 godzin - wyznaje Khachigian dla The Dodo.
Był przekonany, że czworonóg po prostu wydostał się z pobliskiego podwórka przy starcie szlaku, a zna okolicę, ponieważ uczęszcza tu ze swoimi opiekunami. Prawda okazała się jednak być zupełnie inna. Kiedy usłyszał historię psa od lokalnego przewodnika, nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
Nikt nie wie skąd wziął się pies
Kiedy dotarli na szczyt, a pies odpoczął po przebytej drodze, które zdecydowanie nie należy do najłatwiejszych tras, nie pozostało mu nic innego, jak udać się w samotną podróż powrotną. Wtedy wspinacz zaczął dopytywać swojego przewodnika, skąd właściwie wziął się tak nietypowy towarzysz wędrówki. Ku jego zdziwieniu, nikt nie wie, jak pies znajduje wędrowców i towarzyszy im w trasie na wulkan.
Tajemnicą pozostaje również, gdzie mieszka. Miejscowi nazywają sunię Zorita, co w tłumaczeniu oznacza “słodki mały lis”. Brak informacji na jej temat absolutnie nie przeszkadza natomiast, by była świetną towarzyszką podróży. Widząc jej słodki pyszczek każdy wspinacz, nawet w chwili zwątpienia, może liczyć na porządną dawkę motywacji do dalszej drogi. Nikt nie ma wątpliwości, że swoją obecnością dodała energii już niejednemu wędrowcowi. Czy to prawdziwy psi “anioł stróż”?
źródło: The Dodo