Nie żyje lekarz weterynarii z Mazowsza. Został zaatakowany przez koguta
Weterynarze muszą w swojej pracy uważać na agresywne psy czy masywniejsze zwierzęta pokroju byków. Pan Wiesław nie mógł jednak przypuszczać, że żywota pozbawi go kogut. Do tragicznego wypadku doszło bowiem w jednym z kurników w Seroczynie.
Emerytowany lekarz weterynarii udał się do swojej znajomej na wizytę, by zbadać jej kury. Następnego dnia już nie żył.
Weterynarz miał tylko zbadać kury. Zaatakował go kogut
Pan Wiesław zmarł w wieku 76 lat. Choć nie był już aktywny zawodowo, czasem prywatnie pomagał swoim znajomym. Pani Krystyna wezwała go więc na pomoc, bo obawiała się, że w jej hodowli kur pojawiło się ognisko ptasiej grypy. Ptasia grypa to choroba, na którą zapadają głównie ptaki, jednak w niektórych przypadkach do zakażenia może dojść także u ludzi.
Lekarz przyjechał więc na miejsce i wraz z gospodynią udał się do kurnika. Tam zaczął badać kury. Wszystko szło sprawnie, dopóki w pewnym momencie nie oburzył się kogut. Ten widocznie uznał, że jego kury są zagrożone i postanowił ich bronić.
Dzikie zwierzę wpadło z wizytą na posesję, z jego ciała coś zwisało. Nic słodszego dziś nie zobaczyszKogut wywrócił weterynarza
Zwierzę rzuciło się na Pana Wiesława i zaczęło go dziobać. Sam ptak nie miał prawa zadać takich obrażeń, by mogły skończyć się śmiercią. Niestety, weterynarz miał ogromnego pecha. Pod wpływem ataku wywrócił się i uderzył głową w koryto.
- Kogut skoczył na niego. Wiesiek osłaniając się ręką, dał krok do tyłu, zaczepił o karmik i rąbnął głowa w drewniane koryto – relacjonowała 70-letnia pani Krystyna, cytowana przez “Super Express”.
Po fakcie otrząsnął się i wrócił do świadomości. Orzekł nawet sąsiadce, że jej kury są zdrowe i nie ma się czym przejmować. Następnie udał się do mieszkających nieopodal bliskich.
Dlaczego zaatakowany przez koguta lekarz zmarł?
Ani atak, ani prawdopodobnie samo uderzenie o koryto nie zabiłyby weterynarza, gdyby nie fakt, że ten zmagał się z tętniakiem mózgu. Jak wiadomo, te w przypadku pęknięcia mogą doprowadzić do śmierci, dlatego pan Wiesław w istocie miał powody do obaw. Zdawał sobie sprawę, iż musi niezwłocznie poddać się badaniom po tak groźnym upadku.
Niestety weterynarzowi nie zdążono udzielić pomocy. Mężczyzna zmarł w nocy, dzień po całym zajściu. Wcześniej miał się skarżyć na silny ból głowy.
Na wieść o śmierci lekarza weterynarii pani Krystyna nie darowała kogutowi, który doprowadził do nieszczęśliwego wypadku. Jeszcze tego samego dnia zwierzę zostało zabite, a gospodyni ugotowała z niego rosół.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Źródło: se.pl