Całe życie spędziły w ciasnych klatkach na fermie. Teraz po raz pierwszy liski stanęły na trawie
Lisy hodowane na futro cierpią ze względu na panujące w tym przemyśle warunki. Hodowcy, mimo głośnych zapewnień w mediach, nawet nie próbują zapewnić im możliwości realizowania choćby podstawowych potrzeb. Ciasne klatki nie wiążą się jedynie z niewygodą. Te dzikie drapieżniki, stłoczone na tak małej powierzchni odczuwają ogromny stres. Bezczynność, obecność innych zwierząt i brak możliwości ruchu odciskają na nich mocne piętno.
Lisy całe życie spędziły w klatkach
Fundacje, wolontariusze, dziennikarze i zwykli ludzi od lat protestują przeciw okrutnym realiom panującym w przemyśle futrzarskim. Opinię publiczną co kilka miesięcy szokują nagrania z ukrytych kamer, ukazujące ogrom zwierzęcych cierpień z ferm.
Właściciele takich przedsiębiorstw zapewniają wtedy, że takie sytuacje mają charakter incydentalny, zarzucają mediom manipulacje, mówią o tym, że spełniają wszystkie formalne wymogi nałożone przez nich przez Państwową Inspekcję Weterynaryjną.
Prawda wygląda jednak inaczej. Obchodzenie obecnie obowiązujących przepisów jest stosunkowo proste. PIW nie dysponuje środkami pozwalającymi na regularne, niezapowiedziane kontrole warunków panujących na każdej fermie. Kary za uchybienia są stosunkowo niskie.
Z tego względu właściciele takich zakładów nie przywiązują do nich zbyt dużej wagi. Zwierzęta traktowane są jako niepotrzebne dodatki do kryjących je futer. W ostatnim czasie pojawiła się szansa na zmianę tej sytuacji.
W sejmie, pod wpływem publikacji onetu obnażającej patologie na jednej z ferm, pojawił się projekt ustawy zakazującej hodowli zwierząt futerkowych. Projekt nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt wciąż jest procedowany.
Lisy dostały szanse na nowe życie
Lisy żyjące w klatkach cierpią do tego stopnia, że na porządku dziennym są przypadki samookaleczenia się zwierząt, agresji czy w skrajnych wypadkach nawet kanibalizmu. Te drapieżne zwierzęta posiadają silny instynkt łowiecki.
Klatki, w których przebywa po kilka lisów, często nie zapewniają im nawet przestrzeni do chodzenia w kółko. Obecność ludzi i zapach innych zwierząt wywołuje u nich silny strach.
Na szczęście szóstkę tych zwierzaków udało się uratować. Dzięki wolontariuszom udało się umieścić je w miejscu, w którym będą mieć najlepszą możliwą opiekę oraz warunki. Do ich dyspozycji oddano ogromną wolierę w Poznańskim Starym Zoo.
Widok lisich pyszczków sprawia, że na usta sam ciśnie się uśmiech. Trudno sobie wyobrazić ich radość. Niestety, nie można było wypuścić ich na wolność, zwierzęta z ferm nie radzą sobie w stanie naturalnym. Wierzymy więc, że trafiły w idealne dla siebie miejsce. Film można obejrzeć TUTAJ.
ZOBACZ ZDJĘCIA
źródło: facebook.com