Swiatzwierzat.pl Pozostałe Sprzedają koty "na kolanka". Co to właściwie znaczy?
unsplash.com/Veronika Bochkareva

Sprzedają koty "na kolanka". Co to właściwie znaczy?

25 grudnia 2020
Autor tekstu: Jakub Pasek

Kot "na kolanka", jak można się domyślać, ma pełnić rolę rodzinnego pupila. Często znajdujemy takie dopiski przy ogłoszeniach hodowców, wystawiających na sprzedaż rasowe kociaki. Czym więc różni się on od innych sprzedawanych w danym miejscu zwierząt? Skąd bierze się jego niższa cena?

Kot "na kolanka" ma pełnić rolę rodzinnego pupila

Kot "na kolanka" jest dokładnie tym, co sugeruje jego nazwa - przyjacielem rodziny, który będzie rozpieszczany przez domowników. To rasowy zwierzak, którego przygarniamy, by cieszyć się jego towarzystwem.

Kupując takie zwierzę, rezygnujemy jednak z jakichkolwiek planów dalszego rozmnażania go. Hodowcy rozróżniają koty, które trafiają do osób zajmujących się ich hodowlą i te trafiające do domów osób prywatnych.

Czy warto decydować się na takiego zwierzaka? Jeśli nie mamy planów rozpłodu kota, czyli nie chcemy prowadzić rejestrowanej hodowli, to wybór tego wariantu wiązać się będzie z dużymi ograniczeniami. Takim mruczkom niczego nie brakuje, świetnie sprawdzą się w domu.

W umowach sprzedaży kotów "na kolanka" zawarte są klauzule zobowiązujące nabywcę do wysterylizowania pupila. Dla większości osób prywatnych nie jest to problem. Fundacje zajmujące się mruczkami jak i weterynarze i tak zalecają taki krok.

Ceny zwierząt "na kolanka" są zazwyczaj dużo niższe niż innych. W wypadku kota brytyjskiego wariant przeznaczony do hodowli osiąga ceny od 3 do 3,5 tysiąca złotych. Cena mruczka trafiającego do osoby prywatnej może być nawet o połowę niższa i wynosi pomiędzy 1,6 a 2 tysiącami.

Hodowcy chronią swoją pozycję na rynku

Hodowla kotów rasowych potrafi być bardzo dochodowym przedsięwzięciem. Na sprzedawcach tych zwierząt ciąży jednak odpowiedzialność za dalsze losy ich wychowanków. Większość z nich nie chce wspierać pseudohodowców czy przykładać się do reprodukcji mieszańców.

Dodatkowo pozwala to zabezpieczyć hodowcy swoją pozycję na rynku. Koty przeznaczone do rozpłodu są droższe, co za tym idzie, bariery wejścia na rynek handlu rasowymi kotami są wyższe. Częstą praktyką jest też niesprzedawanie płodnych mruczków osobom mieszkającym bardzo blisko hodowli.

Czemu hodowcy sami nie sterylizują tych zwierząt? Sprzedaż jednego lub nawet kilku mruczków innemu przedsiębiorcy nie wpłynie bezpośrednio na sytuację sprzedawcy. Zarobek na jednym kociaku jest za to od 20 do 40 procent wyższy. Nie chcąc stracić szansy na osiągnięcie wyższego zysku, hodowca czeka więc z decyzją o sterylizacji do ostatniej chwili, czyli momentu, w którym zwierzę trafia do klienta.

Źródła: koty.pl

Obserwuj nas w
autor
Jakub Pasek

Redaktor portalu swiatzwierzat.pl

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatzwierzat.pl
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy