Kierowca autobusu dostrzegł szczenięta na poboczu. "Te małe aniołki złamały nam serca"
Pewnego deszczowego dnia kierowca autobusu szkolnego w miejscowości St. Louis w stanie Missouri wykazał się szybkim refleksem, dostrzegając na poboczu coś puszystego. Zaledwie kilka kroków od drogi znajdowało się sześć drżących od zimna szczeniaczków. Maluchy żałośnie piszczały i dawały znać, że ich brzuszki są całkowicie puste.
Do sytuacji doszło 16 marca, w przeddzień irlandzkiego święta na cześć świętego Patryka. Podczas gdy niebo przejaśniało się po ulewnych deszczach, kierowca autobusu szkolnego ucinał sobie krótką przerwę przed kolejnym kursem. Nieoczekiwanie zauważył ciemny stos przy drodze i czym prędzej wysiadł z pojazdu.
Kierowca autobusu dostrzegł szczenięta na poboczu
Kierowcę ogarnęły wątpliwości, bowiem nie wiedział, czy ciemny obiekt na poboczu to żywe zwierzę czy też porzucona opona bądź inny nieprzydatny przedmiot, dlatego postanowił przyjrzeć się znalezisku z bliska. Intuicja go nie zawiodła, gdyż z każdym krokiem jego uszu coraz wyraźniej dobiegało rozpaczliwe skomlenie. Należało ono do sześciu malutkich piesków.
Znalazca zwierząt niezwłocznie skontaktował się z lokalną organizacją Stray Rescue of St. Louis (SRSL), zajmującą się ratowaniem psów i kotów. Poprosił inspektorów o pomoc, gdyż nie był w stanie samodzielnie zająć się szczeniętami.
Ratują zwierzęta z rąk oprawców. Proszą o Twoje 1,5%Szczenięta były przemarznięte, głodne i lepkie od brudu
Wysłany na miejsce patrol zlokalizował zaledwie czwórkę zwierzaków, co świadczyło o tym, że pozostała dwójka oddaliły się od swojego rodzeństwa. W poszukiwaniu czworonożnych zgub przeczesano okoliczne tereny, aż wreszcie natknięto się na pieski w pobliskich zaroślach.
- Zaczęłam się tam rozglądać i nagle zauważyłam małego czarno-białego szczeniaka, który podniósł głowę - relacjonuje Donna Lochmann, szefowa SRSL.
Ratownicy mieli dużo obaw związanych z samopoczuciem oraz zdrowiem zabezpieczonych szczeniąt. Nie wiedzieli bowiem, od jak długiego czasu zwierzęta znajdowały się na zewnątrz - wystawione na zjawiska atmosferyczne, pozbawione opieki ze strony matki i dostępu do pożywienia.
- Były przemarznięte, lepkie od moczu, a w dodatku głodowały i były pogryzione przez robaki - wyliczają przedstawiciele organizacji.
Nie ulegało wątpliwości, że szczeniaczki czym prędzej muszą zostać wykąpane, ogrzane, nakarmione, napojone, zaszczepione oraz odrobaczone. Lochmann zapakowała rodzeństwo do jeepa i przewiozła je do siedziby organizacji, gdzie mogły liczyć na kompleksową opiekę zdrowotną i pakiet zabiegów pielęgnacyjnych niczym w psim spa.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy
Po kąpieli zwierzaki otrzymały długo wyczekiwany posiłek. Jedząc mokrą karmę, aż trzęsły im się uszy. Po wyczyszczeniu miseczek na błysk miały wzdęte brzuszki z przejedzenia. Wówczas tak, jak w przypadku ludzkich dzieci, przyszła kolej na grupową drzemkę.
- Te małe aniołki złamały nam serca, ale na szczęście wszystko będzie dobrze. Ponieważ jutro jest Dzień Świętego Patryka, nadaliśmy im irlandzkie imiona. Poznajcie O'Briena, O'Keefe, O'Neil, O'Hara, O'Mara i O'Reily - poinformowali pracownicy organizacji Stray Rescue of St.Louis.
Dobra wiadomość jest taka, iż wszystkie czworonogi trafiły do domów tymczasowych, gdzie świetnie sobie radzą i niebawem będą gotowe do adopcji. Niektóre z nich znajdują się pod opieką starszych psich rezydentów, którzy uczą je jak prawidłowo zachowywać się w domu. “Szczęśliwa szóstka” z każdym dniem staje się zauważalnie większe i silniejsze, a z przestraszonych maluchów przeszła metamorfozę w pewnych siebie i spragnionych miłości przyjaciół człowieka.
Zwierzaki faktycznie miały dużo szczęście, że zobaczył je kierowca autobusu i zawiadomił odpowiednie służby. W przeciwnym razie ich los mógłby skończyć się tragicznie. Zarówno ich znalazcy, jak i zespołowi Stray Rescue of St. Louis należą się gratulacje!
Źródło: Stray Rescue of St. Louis, The Dodo