Bezdomny kot nie cierpiał ludzi. Po roku czułej opieki zmienił się o 180 stopni
Bezdomne koty nie mają w życiu łatwo. Codziennie muszą walczyć o każdy kawałek pożywienia, ciepłe miejsce, w którym mogą ogrzać się przez choćby kilka godzin lub pozycję wśród na wpół zdziczałych miejskich zwierząt. Dla nich Nowy Jork to betonowa dżungla w dosłownym znaczeniu. Na szczęście mieszkańcy niektórych dzielnic robią, co mogą, by wspomóc takie stworzenia.
Bezdomny kot dołączył do stada dokarmianych zwierzaków
Czarny bezdomny kot zauważony przez prowadzącego program Flatbush Cats mężczyznę nie był przyjaznym mruczkiem, którym każdy chciałby się zaopiekować. Stwierdzenie, że miał "ciężki charakter" także nie oddaje całej prawdy. George był jednym z najbardziej niemiłych, niewdzięcznych i agresywnych kotów, jakie kiedykolwiek widział.
Choć chętnie zjadał postawione przed nim jedzenie, nie chciał mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy mu je przynosili. Mężczyzna i inni opiekunowie kotów należących do niewielkiej społeczności nie dawali jednak za wygraną.
Wiedzieli, że zwierzak nie zachowuje się w ten sposób bez powodu. Być może kiedyś doświadczył ze strony człowieka jakiejś krzywdy, lub lata spędzone na ulicy odcisnęły na nim swoje piętno. Chcieli jednak, by zwierzak nauczył się egzystować w zgodzie z człowiekiem.
Codziennie poświęcali mu trochę uwagi, tak by stopniowo przyzwyczajał się do ich towarzystwa i zyskał do nich zaufanie. Z początku, wyglądało na to, że nie uda im się przekonać go, co do swoich pozytywnych zamiarów.
Za każdym razem, gdy próbowali go głaskać, on chował się pod stoły lub inne rozstawione sprzęty. Przyparty do muru, drapał wyciągniętą w jego stronę rękę, nawet gdy znajdował się w niej smakołyk.
Bezdomny kot powoli oswajał się z ludźmi
Po kilku tygodniach opór kota nieco zelżał. Pozwalał ludziom się dotykać, choć nie wyglądał, jakby kontakt z nimi sprawiał mu przyjemność. Zdawał się akceptować ich towarzystwo, w ramach zapłaty za karmienia i miejsce do spania.
Gdy minęły kolejne miesiące, wolontariusze dostrzegli promyk nadziei. Kot z ulicznego łobuza powoli zmieniał się w zwyczajnego zwierzaka. Za przełomowy moment uznali chwilę, w której bezdomny kot z własnej woli podszedł do jednego z nich i otarł się o jego nogę.
W ciągu roku od przygarnięcia go do programu zmienił się o 180 stopni. Zaczął doceniać uwagę poświęcaną mu przez wolontariuszy oraz wszystko to, co dla niego robili. Stał się nawet lekkim pieszczochem, choć zachował swoją niezależność i temperament.
Zobacz wideo:
[EMBED-3453]
Źródło: youtube.com