Trening psa: przychodzenie na zawołanie
Przychodzenie psa na zawołanie jest proste do nauczenia, choć oczywiście jak zawsze w przypadku treningu – wymaga konsekwencji. Większość osób żali się, że ich pupil jest nieposłuszny i nie przybiega zawołany po imieniu. Nie ma w tym nic dziwnego, bo komenda powinna brzmieć inaczej i być wykorzystywana tylko w jednym celu.
Po co uczyć psa przychodzenia na zawołanie?
Przychodzenie na zawołanie ma wiele zalet. Pierwsza z nich to oczywiście zakończenie spaceru – szczególnie jeśli decydujemy się dać psu trochę swobody i pozwalamy biegać mu bez smyczy. Dzięki przywołaniu go do siebie możemy powoli kończyć zabawę na świeżym powietrzu.
Przychodzenie na zawołanie to także komfort dla innych ludzi – zarówno tych spacerujących ze swoimi czworonogami, jaki i nieposiadających zwierząt. Zdarza się, że nasz pupil zbytnio zainteresuje się np. dzieckiem jedzącym ciastko czy innym psem, który akurat wącha pobliskie krzaczki. W takim wypadku warto go po prostu do siebie przywołać.
To również doskonała komenda jeśli naszemu psu zagraża niebezpieczeństwo. W szale nie zauważy jadącego samochodu, roweru czy np. dzikiego zwierza, które szarżując może zrobić mu krzywdę. W tym wypadku przywołanie jest jedynym sposobem na ocalenie życia naszego pupila.
Przychodzenie na zawołanie – na czym to polega
Dla każdego czworonoga świat zewnętrzny to tysiące bodźców, które rozpraszają jego uwagę. Mogą to być tropy dzikich zwierząt – co jest istotne szczególnie w przypadku psów gończych – które wyzwalają w nich ich naturalne instynkty łowieckie. Ale są to też rzeczy prozaiczne, jak rowerzysta, przebiegający kot czy inny pies.
Rozpraszacze powodują, że pies nie skupia się na swoim właścicielu tylko biegnie złapanym tropem lub goni obiekt, który w tym wypadku jest dla niego interesujący. Nie zawsze jest to złe – czasem zatraca się w zabawie z psim przyjacielem – ale zawsze frustrujące dla obu stron.
Dlatego, aby ukrócić to rozproszenie stosuje się komendę przywołania na zawołanie. Odpowiednio wychowany pies po usłyszeniu komendy natychmiast wraca do swojego właściciela. A czym jest ta komenda? Wielu właścicieli popełnia błąd i używa np. imienia, tymczasem pies słyszy je w różnych momentach, dlatego nie jest ono dla niego bezwarunkowym zawołaniem. Najlepiej sprawdza się gwizd oraz „do mnie”, „do nogi”.
Jak nauczyć psa przychodzenia na zawołanie?
Najprościej przychodzenia na zawołanie nauczyć szczeniaka. Już od początku powinniśmy wybrać słowo, które będzie wykorzystywane tylko i wyłącznie w pozytywnej konotacji. Komendy bezwarunkowego zawołania NIE WOLNO stosować jeśli chcemy wykonać czynność, której nasz pupil nie lubi – np. kąpiel czy wizyta u weterynarza.
Jak w przypadku każdej nauki, również i tu niezbędne okażą się przysmaki. Zaczynamy od stosowania komendy w bezpiecznym miejscu – np. salonie. Gdy pies do nas podejdzie, nagradzamy go. Czynność powtarzamy kilkukrotnie, aż nasz pupil zacznie rozumieć, że nagrodą jest właśnie przyjście do nas. Stopniowo odsuwamy się od psa o kilka kroków, aż wreszcie zmieniamy pomieszczenie.
W następnym etapie szkolenia dokładamy rozpraszacze: odkurzacz, wychodzimy na zewnątrz (balkon/ogródek) i znów ćwiczymy tą samą komendę. Dopiero gdy uda nam się wykonać ją sto razy bezbłędnie, możemy przejść na teren otwarty, ale bezpieczny.
Najlepiej wybrać do tego znany park, ale bez obecności psów. Każdego dnia dokładamy nowe bodźce, tak aby nasz pies zapamiętał, że zawsze zostanie nagrodzony za przybiegnięcie na nasze zawołanie.
Dlaczego mój pies nie przychodzi na zawołanie?
Pomimo stałej nauki komendy zdarza się, że pies nadal nie przychodzi na zawołanie. Właściciele zastanawiają się dlaczego. Najczęściej popełniany jest szereg błędów, który nie wywołuje w psu pozytywnych skojarzeń.
Pierwszy z nich to od razu wzięcie na smycz i powrót do domu. W momencie gdy pies biega luzem i go przywołujemy, powinniśmy go nagrodzić. Nie muszą to być przysmaki – wystarczy chwila wspólnej zabawy, np. rzucanie patykiem czy po prostu pogłaskanie. Warto też przejść jeszcze kawałek razem przed powrotem do domu.
Drugi najczęstszy przypadek to przywoływanie psa do czynności, których nie lubi: wizyta u weterynarza, obcinanie pazurów czy kąpiel. Utrwala to w psie przekonanie, że przyjście do właściciela nie zawsze jest pozytywne.
Trzecia rzecz to karcenie psa – nawet jeśli przyszedł na zawołanie, ale nieco później niż oczekiwaliśmy. Kara nie wzmacnia relacji między właścicielem a psem i pogarsza proces komunikacji.
Przywołanie na zawołanie to jedna z podstawowych komend. Z jednej strony jest bardzo prosta do nauczenia, z drugiej sprawia wielkie problemy właścicielom psów. Sztuka powodzenia tkwi w konsekwencji oraz we wzmaganiu pozytywnych doświadczeń – warto zatem używać jej rozsądnie.