Rowerzystka w ostatniej chwili zobaczyła kocięta na drodze. Ratownicy z Tarnowa łapali je kilka godzin
Kocięta nieźle schowały się na wiadukcie, ale czujne oko rowerzystki jakimś cudem i tak je zauważyło. Maluchy znalazły się tuż nad ruchliwą autostradą i chowały się za barierkami. Dosłownie centymetry dzieliły je od upadku na jezdnię rozciągającą się pod nimi. Pomoc przyszła w porę, ale ratownicy nieźle się namęczyli, zanim złapali kocięta. Zajęło im to kilka godzin!
Kocięta na autostradzie
Ratowanie zwierząt z opresji to prawdziwy heroizm, o czym przekonują nas codziennie takie osoby, jak ratownicy OTOZ Animals czy czujna rowerzystka. Gdyby nie ich pomoc, pozostawione same sobie kotki znalazłyby się w prawdziwych opałach. Szybka reakcja okazała się zbawienna, jednak w tak nietypowym terenie schwytać koty było naprawdę trudno.
Cała sytuacja rozegrała się na odcinku autostrady A4 między Łętowicami a Biadolinami Radłowskimi koło Tarnowa. Stadko kociąt biegało po jedni, zupełnie nie przejmując się przejeżdżającymi tuż obok samochodami. Pokonująca wiadukt nad autostradą kobieta, gdy tylko zauważyła kotki, nie wahała się ani chwili i zadzwoniła po ratowniczki tarnowskiego OTOZ Animals.
Gdy kobiety znalazły się na miejscu, od razu wiedziały, że nie będzie łatwo. Spłoszone maluchy rozpierzchły się po okolicy - część ukryła się na samej krawędzi wiaduktu za barierkami, reszta czmychnęła do lasu. Kobiety, które przyjechały łapać kocięta, zaapelowały na Facebooku o pomoc w schwytaniu zwierzaków.
Pogoń za kociętami
Cztery przestraszone maleństwa nie zamierzały dać się złapać, pomoc więc była nieoceniona. Następnego dnia tarnowski OTOZ poinformował, że wszystkie kotki udało się schwytać, a cała akcja ratunkowa trwała od ok. 9 do 17! Długie godziny łapanki z kociętami przyniosły jednak efekty i maluszki są już bezpieczne w oddziale Towarzystwa.
- Dziewczyny były już na miejscu po godzinie 9.00. Ostatniego kota udało się złapać dopiero przed godziną 17.00! A jak trudna to była akcja, możecie zobaczyć na zdjęciach. Najpierw strach, aby maluchy nie pospadały z wysokiego wiaduktu, a potem szukanie ich na skarpie, wśród wysokiej trawy i sosenek. I tym sposobem mamy następne cztery maluchy na utrzymaniu. Może ktoś z Państwa chciałby podarować karmę i żwirek dla kociąt? - czytamy na stronie OTOZ.
Zbiórka na pomoc kotkom
W komentarzach pod postem pojawiły się oczywiście liczne słowa uznania dla dzielnych wolontariuszy. Jak kocięta znalazły się na wiadukcie nad ruchliwą autostradą, pośrodku niczego? Jedna z ratowniczek przypuszcza, że ktoś porzucił tam maluchy dzień wcześniej.
- Chciałabym życzyć temu człowiekowi, który wyrzucił te kocięta jak najgorzej. [...] Mam nadzieję, że spotka go kiedyś za to kara - słyszymy w relacji prowadzonej na żywo przez ratowniczkę, która wyznała, że teren do łapania maluchów był naprawdę wymagający.
Na szczęście wszystko zakończyło się sukcesem. Cztery maluszki trafiły pod opiekę ratowników, którzy proszą o pomoc dla swojego Towarzystwa. Moźna ich wesprzeć darowizną pod adresem OTOZ Animals PKO BP: 86 1020 4955 0000 7602 0155 9855, tytułem: darowizna - kocięta lub TUTAJ .
źródło: facebook.com/OTOZ-Animals-Inspektorat-w-Tarnowie