Swiatzwierzat.pl Pozostałe Niecodzienna metoda Kaczyńskiego, kiedy woła koty. Mruczki nie zawsze są posłuszne, trzeba na nie sposobu
PAWEL NOWAK/AGENCJA SE/EAST NEWS i PIXABAY/DAGA_ROSZKOWSKA

Niecodzienna metoda Kaczyńskiego, kiedy woła koty. Mruczki nie zawsze są posłuszne, trzeba na nie sposobu

26 listopada 2020
Autor tekstu: Jakub Pasek

Jarosław Kaczyński przed wyjściem na posiedzenia partii lub rządy upewnię się, że wszystkie jego koty znajdują się w domu. Gdy obowiązki związane z piastowanymi przez niego stanowiskami pilnie wzywają, a mruczki ociągają się z powrotem, polityk musi uciekać się do niecodziennych metod zwoływania ich do środka. Zwykłe "kici kici" nic nie wskóra, gdy ma się do czynienia z tak upartymi zwierzakami. Pomocny może się za to okazać pęk kluczy.

Jarosław Kaczyński jest wielkim miłośnikiem kotów

Zamiast nawoływać swoich pupili, którzy bywają czasem niesforni, Jarosław Kaczyński wyciąga klucze do domu z zamka i delikatnie nimi potrząsa. Metaliczny dźwięk działa na koty jak magnes. Już po chwili znajdują się bezpiecznie w domu.

O miłości prezesa Prawa i Sprawiedliwości do tych zwierząt mówi się wiele. Jak sam podkreślał w wywiadach to idealni pupile dla zapracowanego polityka, który większość czasu spędza poza domem.

Jakiś czas temu w "Pytaniu na Śniadanie", wicepremier podzielił się kilkoma szczegółami dotyczącymi ich relacji. Fiona i Czaruś to zwierzaki o skrajnie różnych charakterach. Istnieje pomiędzy nimi pewna rywalizacja o względy opiekuna.

– Koty są bardzo sympatycznymi zwierzętami. Ja mam dobrą kocicę i złego kota. Ten zły jest kotem mruczusiem. Jest między nimi pewna konkurencja. Chodzi o to, gdzie kto śpi. Są najlepsze miejsca – w moim pokoju i na moim tapczanie. Tam jest miejsce dla kocicy i kocura. Kocur jak się położy to patrzy, żebym ja się odwrócił i podbiega i zrzuca kocicę – stwierdził wtedy Jarosław Kaczyński.

Polityk od dłuższego czasu uchodzi za jednego z najbardziej znanych wielbicieli tych zwierząt w Polsce. Największe poruszenie wzbudzał pierwszy z jego pupilów, kocur o imieniu Alik.

Koty Jarosława Kaczyńskiego pochodzą z adopcji

Alik trafił do domu prezesa PiS po wypadku samochodowym. Kot był w ciężkim stanie, jednak dzięki wysiłkom weterynarzy udało się go uratować. Kocur spędził w domu Kaczyńskiego aż 12 lat.

Niestety zmarł w 2011 roku ze względu na chore nerki. To właśnie po jego śmierci do domu polityka trafiła kotka Fiona. Jakiś czas później w willi na warszawskim Żoliborzu pojawił się także pochodzący z adopcji Czaruś, znaleziony przez ochroniarzy wicepremiera do spraw bezpieczeństwa.

Feliks należał do sąsiadki Kaczyńskiego. Od kiedy kobieta zachorowała i trafiła do szpitala, polityk zaczął się nim zajmować. Wiele wskazuje jednak na to, że Czarusiowi nie podoba się towarzystwo innego kocura.

-Czaruś nie dopuszcza Feliksa zbyt blisko domu. Robi się zły, najeżony, odpędza. Jednak to nie Czaruś rządzi w domu, ale kotka. To ona ma pierwszeństwo przebywania w moim pokoju - podsumował relacje swoich pupili Jarosław Kaczyński w wywiadzie cytowanym przez Wyborczą.

źródło: wyborcza.pl, se.pl

Obserwuj nas w
autor
Jakub Pasek

Redaktor portalu swiatzwierzat.pl

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatzwierzat.pl
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy