Po 13 latach zniknęła z Mariackiej. Co się stało z kotką Myszką? Więcej jej tam nie zobaczymy
Kotkę Myszę znają doskonale nie tylko mieszkańcy Gdańska, ale również tysiące Polaków, którzy odwiedzali stolicę Pomorza. Zwierzę przez 13 lat wałęsało się po ulicach starówki, dokarmiane przez turystów i właścicieli sklepików z pamiątkami. Mysza nie miała własnego kąta i była zdana wyłącznie na siebie. Te czasy jednak minęły i stało się już pewne, że nie zobaczymy jej więcej na ulicy Mariackiej. Jaki los spotkał kocią „celebrytkę”?
Słynna kotka Mysza zniknęła z ul. Mariackiej. Stanowiła swoistą “maskotkę” Gdańska
Na ulicach Gdańska mieszka wiele bezpańskich kotów, jednak to Mysza najbardziej wyróżniała się spośród swoich pobratymców. Kotka o futerku w czarno-białe łaty przez 13 lat chodziła swoimi drogami w okolicach starówki. Nie miała domu, a schronienia szukała na ul. Mariackiej.
Okoliczni mieszkańcy szybko przywiązali się do bezdomniaka. Sklepikarze chętnie ją dokarmiali, a turyści byli zachwyceni, gdy udało im się sfotografować zwierzaka. Mysza, bo tak zaczęto na nią wołać, chętnie pozowała zdjęć, a nawet czasem dawała się pogłaskać. Uwielbiała też przyjmować smakołyki, przez co szybko zyskała popularność. Mimo rosnącej rozpoznawalności zwierzęcia warunki, w których żyło, pozostawiały wiele do życzenia. Kotka pomieszkiwała w prowizorycznej wykonanej dla niej budce oraz tam, gdzie gościli ją mieszkańcy. Wystarczyło jednak rzucić na nią okiem, by dojść do wniosku, że kocia seniorka ciężko znosiła swoją dolę.
Miłośnikom zwierząt z Gdańska nie umknął fakt, że w ostatnim czasie kotka Mysza przestała pokazywać się na ul. Mariackiej, z którą wcześniej była związana. Okazuje się, że ten fakt zaczął niepokoić również internautów, więc wkrótce cała Polska wiedziała, że uroczy futrzak gdzieś na dłużej się zawieruszył.
Na szczęście żaden z najczarniejszych scenariuszy się nie spełnił, bo Mysza po prostu zakończyła pewien etap swojego życia, znajdując nowy dom.
Kot patrzy na ciebie w ten sposób? Nie bagatelizuj tego sygnału, chce ci przekazać coś ważnego Przez niego pożar strawił ponad 30 zwierząt, walka z ogniem trwała godzinami. Znalazł go piesKotka Mysza podzieliła los Gacusia ze Szczecina. "To już kocia przeszłość"
Okazuje się, że zniknięcie kotki Myszy z ul. Mariackiej wywołało mnóstwo kontrowersji. Choć opiekę nad zwierzakiem przejęło Stowarzyszenie Trzymaj Się, Kocie, które zapewniło jej profesjonalną opiekę, wiele osób jest zdania, że maskotka Gdańska powinna wrócić na ulicę, ponieważ jest jedną z najpopularniejszych atrakcji okolicy. Ta sytuacja do złudzenia przypomina głośną historię Gacka, innego kociego celebryty.
Gacuś przez około 10 lat zamieszkiwał ulicę Kaszubską w Szczecinie i, podobnie jak Mysza w Gdańsku, robił furorę wśród turystów. W pewnym momencie stało się o nim głośno na całym świecie, ponieważ został najlepiej ocenianą atrakcją Szczecina w Mapach Google. Część osób chyba zapomniała, że jest to żywe zwierzę, a nie zabawka, ponieważ gdy stan futrzaka się pogorszył, a Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami postanowiło zabrać go z ulicy, w sieci rozpoczął się lincz ze strony internautów. Żądano wypuszczenia Gacusia z powrotem na ul. Kaszubską, a oliwy do ognia dolał m.in. admin facebookowego profilu poświęconego szczecińskiemu „celebrycie”, który za pośrednictwem mediów społecznościowych zarzucił aktywistom kradzież.
Tak się nie stało, a Gacek zyskał profesjonalną weterynaryjną pomoc oraz, co najważniejsze, nowy, bezpieczny dom. Czy to samo stało się z Myszą?
Co dzieje się z kotką Myszą z ul. Mariackiej?
Losem Myszy, po 13 latach spędzonych na ulicy, zainteresowało się Stowarzyszenie Trzymaj się Kocie. Choć osoby, które doglądały kotki na ul. Mariackiej, zarzekały się, że jej warunki życia są bardzo dobre, okazało się, że pomoc dla niej nadeszła w samą porę.
Kilkukrotnie pytałam o tego kota ludzi z Mariackiej i za każdym razem twierdzili, że ma tam super życie i innego nie potrzebuje ani innego nie zniesie. Dobrze, że zabrana - napisała jedna z internautek pod wpisem aktywistów.
Nie da się ukryć, że lata spędzone na wolności odcisnęły się piętnem na zdrowiu Myszy. Potwierdzają to badania wykonane w gabinecie weterynaryjnym.
Mysza rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Jeszcze jest niepewna i zaniepokojona. Nic dziwnego. Dla niej to zupełnie nowa sytuacja. Za nią też pierwsza kontrola weterynaryjna. No i dobrze nie jest. Mysza ma połamane zęby, trzeba jej szybko zrobić porządek w paszczy. Do tego lewe oko jest do zabiegu korekty powieki. Nieleczone entropium powoduje ogromny dyskomfort i stany zapalne, przez co na oku zaczyna tworzyć się wrzód – tłumaczą wolontariusze w obszernym poście dotyczącym kotki na Facebooku.
Wszystko wygląda na to, że zwierzę przeszło na zasłużoną emeryturę i już nigdy nie będzie musiało się martwić o głód, chłód oraz inne niebezpieczeństwa, które czyhały na nie na ulicy. Członkowie Stowarzyszenia Trzymaj się Kocie zapewniają, że już wkrótce trafi do stałego domu. Internauci popierają działania aktywistów, choć nie wszystkich cieszy nowina dot. Myszy.
Ludzie z Mariackiej wpadli niemal w żałobę. Jakbyśmy kota porwali tylko po to, by nieszczęśliwie więzić. Padają dość kuriozalne zarzuty i roszczenia - przyznają przedstawiciele Stowarzyszenia, nie wstrzymując dalszych działaniach na rzecz ratowania bezpańskich zwierząt.