Były prezes Pogotowia dla Zwierząt prawomocnie skazany za przywłaszczenie psów. Od lat miał kłopoty z prawem
Pogotowie dla Zwierząt to organizacja zajmująca się ratowaniem zwierząt zaniedbanych, głodzonych czy doświadczających przemocy. Zdaniem sądu poczynania organizacji nie zawsze były zgodne z obowiązującymi przepisami. Grzegorz B. od dłuższego czasu zmagał się z oskarżeniami wytaczanymi mu w związku z prowadzoną działalnością na rzecz ratowania potrzebujących zwierząt. Były prezes stowarzyszenia został skazany za przywłaszczenie psów, wartych łącznie około 80 tysięcy złotych. Po latach ciągnących się procesów sądowych w końcu usłyszał prawomocny wyrok.
Pogotowie dla Zwierząt, zarządzane ówcześnie przez Grzegorza B., który od 2008 do 2015 roku sprawował w nim funkcję prezesa, podjęło interwencję w hodowli psów zarejestrowanej w Polskim Związku Kynologicznym. Zdaniem stowarzyszenia dochodziło w niej do nieprawidłowości. Zwierzęta miały być zaniedbane i głodne. Inną wersję zdarzeń przedstawiła ich właścicielka.
Były prezes Pogotowia dla Zwierząt został skazany przez sąd
Grzegorz B. złożył rezygnację z pełnionej funkcji po tym, jak sąd w Wołominie uznał go za winnego przywłaszczenia zwierząt należących do Anity i Dariusza K. Wytok w tej sprawie zapadł w 2015 roku.
Problemy z prawem byłego prezesa Pogotowia dla Zwierząt jako pierwszy sygnalizował Głos Wielkopolski w 2017 roku. Już wtedy toczyło się przeciwko niemu kolejne postępowanie dotyczące innego incydentu, który miał mieć miejsce w roku 2008. Wolontariusze stowarzyszenia odebrali wtedy psy warte około 80 tysięcy złotych hodowczyni Zuzannie D.
– Córka prowadziła hodowlę, która była zarejestrowana w związku kynologicznym. Pewnego dnia przyjechała z mężem do opuszczonego przez nich wcześniej domu, który wciąż do nich należał. Tam już czekali wolontariusze Grzegorza B. Zaczęli zabierać psy. Córka protestowała, więc wywieźli ją nawet do szpitala psychiatrycznego – opowiedziała Głosowi Wielkopolski, matka kobiety.
Wobec organizacji podejmujących interwencje i odbierających psy właścicielom uznanym przez nie za nieodpowiedzialnych często padają oskarżenia o nadgorliwość czy naruszenie przepisów. Do części z nich, tak jak w tym wypadku przychylają się sądy. W tym wypadku zastrzeżenia wymiaru sprawiedliwości budziły działania byłego prezesa Pogotowia dla Zwierząt. Mężczyzna miał wydać zwierzęta uprawnionym organom, jednak nie wywiązał się z tego obowiązku. Twierdził, że przekazał je wolontariuszom.
-Tymczasem Grzegorz B. wydał zwierzęta nieustalonym osobom i nawet nie poinformował o tym policji i prokuratury. Chociaż oskarżony był wielokrotnie wzywany, by wskazał miejsce pobytu zwierząt, do dziś tego nie zrobił. On pozorował swoją dobrą wolę - stwierdziła sędzia Agnieszka Parnowska w uzasadnieniu werdyktu.
Były prezes Pogotowia dla Zwierząt nie zgadza się z wyrokiem
Sąd rejonowy nakazał mężczyźnie wypłatę 72 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla Zuzanny D., skazał go na 8 miesięcy więzienia oraz nałożył na niego 5-letni zakaz obejmowania stanowisk kierowniczych w organizacjach o podobnym profilu. Sąd apelacyjny utrzymał ten wyrok, jednak zawiesił wykonanie kary więzienia na 5 lat.
- Nie dokonałem przywłaszczenia psów, które zostały mi oddane na przechowanie na podstawie protokołów zatrzymania rzeczy, ponieważ, jak słusznie zauważyła prokuratura w Poznaniu, organizacja, której jestem członkiem, przyjmowała je pod opiekę. Tylko prokuratura w Poznaniu była władna, aby te zwierzęta od nas odebrać, czego nigdy nie uczyniła - komentował sprawę cytowany przez Głos Wielkopolski Grzegorz B.
Mężczyzna wylicza też 9 wyroków uniewinniających oraz 4 skazujące go za bezprawne zadania. Stwierdza, że biorąc pod uwagę, że przyczynił się do uratowania około 7 tysięcy zwierząt, nie ma sobie zbyt wiele do zarzucenia.
Artykuły polecane przez redakcję Świata Zwierząt:
- Adoptowała suczkę z pseudohodowli. Izabela Zeiske z "Gogglebox" o nowych wyzwaniach
- Po 2 tygodniach oddali do schroniska adoptowaną suczkę. Powód? „Była zbyt urocza i słodka"
- W oczach owczarka można było dostrzec "łzy". Straszne, co właściciel kazał mu zrobić
Źródło: głoswielkopolski.pl
Następny artykuł